Stolica krytykuje Bawarię
Koerting skrytykował władze Bawarii, które uznając postulaty BdV, przyjęły za datę graniczną 12 sierpnia 1990 roku, czyli dzień podpisania układu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec. Władze w Monachium argumentują, że dopiero ten traktat potwierdził wschodnią granicę RFN. Każdy niemiecki obywatel, który przed tą datą przyszedł na świat na terenach III Rzeszy w granicach z 1937 roku, uchodzi w Bawarii za urodzonego "w kraju". Przy nazwiskach takich osób w bawarskich rejestrach ludności ma figurować jedynie miasto, bez podawania państwa urodzenia.
Niech przemówią fakty
Zdaniem Koertinga bawarska wykładnia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. - Ani Śląsk, ani Pomorze, ani też dawne Prusy Wschodnie nie należały między 1945 a 1990 rokiem ani do RFN ani do NRD. Usiłowania Związku Wypędzonych oraz bawarskiego ministra finansów, by uznać te tereny za znajdujące się w granicach Niemiec, są fałszywym roszczeniem dotyczącym własności - oświadczył berliński minister.
Koerting zauważył też, że CDU, wyrażając w swym programie wyborczym poparcie dla postulatów Związku Wypędzonych, zdystansowała się tym samym od własnego ministra spraw wewnętrznych Wolfganga Schaeublego, który wiosną wydał inne instrukcje.
Zaczęło się od NIP-ów
Problem z ujednoliceniem danych meldunkowych wysiedlonych pojawił się w zeszłym roku. W trakcie procedury nadawania nowych numerów identyfikacji podatkowej mieszkańcom RFN władze meldunkowe uznawały Polskę bądź Rosję za kraj urodzenia osób przymusowo wysiedlonych po II wojnie światowej. Władze tłumaczyły, że przyczyną zamieszania są stare rejestry meldunkowe z czasów dawnej NRD, w których miejsce urodzenia określano na podstawie granic po 1945 roku. Związek Wypędzonych (BdV) wielokrotnie domagał się od władz uporządkowania tej kwestii.
PAP, arb