Japończycy chcą zmiany
Hatoyama zyskał poparcie elektoratu dzięki obietnicom, że pozbawi władzy weteranów japońskiej biurokracji, związanych silnie w wielkimi korporacjami. Układ taki dominował na japońskiej scenie politycznej w ciągu ostatniego półwiecza. Szef PD obiecał także społeczeństwu wzrost wydatków na cele socjalne.
W polityce zagranicznej Hatoyama zapowiadał większą niezależność kraju od głównego sojusznika - Stanów Zjednoczonych oraz zbliżenie z azjatyckimi sąsiadami, co odczytywano głównie jako gest adresowany do głównego rywala Japonii w regionie - Chin.
Krytycy Hatoyamy podkreślali, że lider PD nie wyjaśniał, w jaki sposób pozyska w czasach kryzysu pieniądze na realizację zapowiadanych programów socjalnych. Zdaniem analityków większość elektoratu nie głosowała jednak na partię Hatoyamy z powodu poparcia dla jej programu lecz głównie z przekonania, że w kraju konieczne są zmiany.
Rząd na trudne czasy
Hatoyama przedstawi dziś parlamentowi skład swego rządu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że resortem spraw zagranicznych kierować będzie Katsuyaa Okada a finansów - Hirohisa Fujii, sprawujący już ten urząd w latach 1993-94. Nowy rząd ma mieć koalicyjny charakter - obok PD wejdą do niego dwie małe partie: Socjaldemokratyczna Partia Japonii i Nowa Partia Ludowa.
Nowy rząd Japonii stanie w obliczu olbrzymich wyzwań, głównie w sferze gospodarczej. Światowy kryzys finansowy w poważnym stopniu dotknął kraj, powodując wzrost bezrobocia do niespotykanego wcześniej w Japonii poziomu. Problemem jest także starzenie się społeczeństwa i, co za tym idzie, wzrost wydatków na opiekę społeczną.
W dziedzinie polityki zagranicznej Hatoyama będzie musiał określić strategię kraju w trudnych stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Rosją. Zapowiedział już, że chciałby wziąć udział w przyszłotygodniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych i spotkać się przy tej okazji w Nowym Jorku z prezydentem USA Barackiem Obamą.PAP, arb