Żołnierz to okupant
Niechęć przedstawicieli regionalnych władz w Afganistanie do zwiększenia liczebności obcych wojsk jest zdecydowana, ponieważ takiego zdania są reprezentanci kilku prowincji, gdzie zagrożenie ze strony talibów jest największe. - Miejscowym bardzo trudno jest zaakceptować wszelkich cudzoziemców, którzy przybywają do naszego kraju i mówią, że walczą o naszą wolność - powiedział szef policji w prowincji Paktia generał Azizudin Wardak. - Trudno wytłumaczyć, że to nie są najeźdźcy i okupanci - dodał.
15 Afgańczyków zamiast Amerykanina
Mohammad Pasztun - szef pionu śledczego policji w prowincji Kandahar, uchodzącej za bastion talibów, powiedział, że lepiej by było przeznaczyć pieniądze na siły afgańskie. - Zwiększanie liczby sił międzynarodowych jest nieprzydatne. Ze środków na jednego amerykańskiego żołnierza możemy opłacić 15 afgańskich żołnierzy lub policjantów - powiedział.
NATO: musimy im pomagać
Rzecznik sił USA i NATO w Afganistanie kontradmirał Gregory Smith przyznał, że kluczem do pokonania talibów będą miejscowe siły. Dodał jednak, że głównym sposobem na ich przygotowanie do działania jest udział sił międzynarodowych w działaniach służb afgańskich, a nie tylko wyszkolenie ich i pozostawienie samym sobie. Smith powiedział, że obecnie 20 proc. afgańskiej policji to partnerzy oddziałów NATO.
Sami Afgańczycy przyznają, że czują się bezpieczniej widząc mieszane patrole policyjne. Policja w Afganistanie często jest oskarżana korupcję. Amerykańscy żołnierze niekiedy skarżą się, że ich afgańscy koledzy nie są gotowi do walki.PAP, arb