Ćwiczenia - ocenił Miedwiediew - "podkreśliły sojuszniczy charakter stosunków między obu krajami" i pokazały, że te relacje się umacniają. "Rozwijamy komponent obronny, staramy się stworzyć solidną podstawę dla obrony naszych narodowych interesów" - oświadczył rosyjski prezydent. Mówił też o wyjątkowo wysokim poziomie manewrów i zwrócił uwagę na ich obronny charakter.
Alaksandr Łukaszenka nazwał ćwiczenia kolosalnymi i wskazał, że są one "wzorem obrony narodów państwa związkowego" Białorusi i Rosji (ZBiR).
Przed prezydentami przemaszerowało 1900 żołnierzy białoruskich i rosyjskich. Następnie uroczyście nagrodzono 54 żołnierzy, po 27 z Białorusi i Rosji, którzy wyróżnili się na ćwiczeniach.
Po zakończeniu manewrów Miedwiediew i Łukaszenka obejrzeli w bazie w Baranowiczach nowy białoruski sprzęt lotniczy. Prezydentom zaprezentowano egzemplarze produkowane seryjnie, jak i prototypowe, w tym samoloty i aparaturę radiolokacyjną i łączności. Były wśród nich m.in. stanowisko kierowania i dowodzenia lotnictwa myśliwskiego "Sprut" oraz bezzałogowy samolot "Sterch" z zabudowanymi nadajnikami zakłóceń radioelektronicznych.
Manewry wojskowe Zachód-2009, zaliczane do największych ćwiczeń rosyjsko-białoruskich od rozpadu ZSRR, zaplanowano w celu przećwiczenia współdziałania armii Rosji i Białorusi w odpieraniu agresji z kierunku zachodniego.
Agencja ITAR-TASS zauważa, że na spotkanie we wtorek prezydent Łukaszenka przybył z pięcioletnim synem Kolą, którego przedstawił swemu rosyjskiemu koledze. Miedwiediew zwrócił uwagę na złocisty pistolet, który Kola miał przywieszony u pasa. Na pytanie, czy chłopcu podoba się pistolet, Łukaszenka podpowiedział: "To dobry pistolet, dlatego że podarował go prezydent Rosji".
pap, keb