"Corriere della Sera" ogłasza: "Irlandia zmienia zdanie i mówi +tak+ Traktatowi. Teraz Europa nie ma więcej alibi". Publicysta największej włoskiej gazety wyraża opinię, że największym błędem Unii byłoby obecnie ulegnięcie nastrojowi ulgi i wiara w to, że po referendum wszystkie jej choroby "zostaną wyleczone". To prawda - ocenia - że Traktat stanowi postęp w porównaniu z "paraliżem instytucjonalnym ostatnich lat", ale - zauważa- "potrzeba czasu, by zrozumieć, że to święto potrwa krótko, a żeby naprawdę ożywić Unię, konieczne będą następne trudne decyzje".
Załóżmy - zaznacza - że prezydent Czech "oprze się pokusie pogrążenia Traktatu i podpisze go w rozsądnym terminie" i "wyczerpana" Unia 27 krajów przystąpi do reform. Ale - ostrzega - istnieje wysokie prawdopodobieństwo , że na nowo wybuchną znane już z przeszłości wewnętrzne konflikty oraz podziały zdań w UE. Może też zdaniem komentatora dojść do starcia między przyszłym "silnym i charyzmatycznym" prezydentem Unii z wysokim reprezentantem do spraw polityki zagranicznej. Dlatego według niego te "drobne szczegóły" pozwolą zrozumieć prawdziwe znaczenie irlandzkiego "tak".
"Teraz Europa jest prawie naga(czekając na Klausa) i nie będzie już dłużej mogła ukryć swych słabości za listkiem figowym niemożliwych reform" - podkreśla "Corriere della Sera".
"La Repubblica" odnotowuje, że w Unii zapanowała ulga po irlandzkim referendum. Stwierdza też: "pewnego dnia Europa powinna wznieść pomnik globalnej recesji lat 2008-2009", bo - jak dodaje - "bez kryzysu ekonomicznego reforma, która umacnia i posuwa Unię Europejską naprzód, prawdopodobnie nigdy by się nie narodziła".
W ciągu 20 miesięcy od poprzedniego referendum w Irlandii 20 procent obywateli tego kraju zmieniło zdanie - zauważa rzymska gazeta. Wyraża opinię, że "powodem tego, że wiele +nie+ zamieniło się w +tak+, była światowa recesja".
"Irlandia zrozumiała, że Europa jest kołem ratunkowym, którego należy się trzymać w trudnych momentach i postanowiła nie wypuszczać go z rąk" - pisze "La Repubblica". Według jej komentatora irlandzkie głosowanie zamknęło okres "ośmiu niekończących się lat stagnacji, nadziei i daremnych oczekiwań" od grudnia 2001 roku, kiedy +15+ jeszcze wówczas przywódców Unii Europejskiej powierzyło byłemu prezydentowi Francji Giscardowi d"Estaing zadanie pokierowania Konwentem Europejskim.
"Teraz nareszcie z 8-letnim opóźnieniem i 12 nowymi państwami członkowskimi bieg Europy może wystartować" - stwierdza włoski publicysta. Przypominając , że ratyfikacji nie podpisali jeszcze prezydenci Polski i Czech wyraża przekonanie: "zrobią to, bo nie mogą tego uniknąć".
Na łamach dziennika "La Stampa" czytamy zaś: "po usunięciu irlandzkiej przeszkody, w pałacach europejskiej polityki wciąż jednak nie można ogłosić zwycięstwa, ponieważ do apelu nie stawiły się Polska i Republika Czeska". Turyńska gazeta podkreśla, że o ile prezydent Lech Kaczyński zadeklarował zamiar rychłego podpisania ratyfikacji, "złe wiadomości mogą nadejść z Pragi".
Ale to nie wszystko, stwierdza z kolei "Il Giornale": wystarczy, że prezydent Czech zwlekać będzie ze złożeniem podpisu do wyborów w Wielkiej Brytanii, które niemal na pewno wygrają konserwatyści, sprzeciwiający się Traktatowi. Jeżeli i tam odbędzie się obiecywane przez nich referendum, Traktat zostanie odrzucony - ostrzega gazeta.
pap, keb