Premier wiedział o wszystkim
Zeznania emerytowanego generała wywiadu Philippe'a Rondot, które są bardzo niekorzystne dla byłego premiera mają mieć dla procesu przełomowe znaczenie. Jak relacjonują francuskie media, generał Rondot, uważany za kluczowego świadka afery Clearstream, zaprzeczył przedstawianej dotąd przez de Villepina wersji zdarzeń.
73-letni Rondot, emerytowany generał wywiadu, powiedział, że już w styczniu 2004 roku - kilka miesięcy przed publicznym ujawnieniem sławetnej listy kont w luksemburskim banku Clearstream - de Villepin wiedział o tym, że figurowało na niej konto obecnego prezydenta. Generał zeznał, że uczestniczył w styczniu 2004 roku w rozmowie z de Villepinem, w której wymieniono bankowe konto na nazwisko "Bocsa", mające w rzeczywistości być pseudonimem Sarkozy'ego. Rondot zeznał także, że de Villepin powoływał się na instrukcje prezydenta Chiraca, by prowadzić własne śledztwo w sprawie kont prominentnych postaci w luksemburskim banku.
De Villepin w kłopocie
Zeznania generała wywiadu są niezwykle kłopotliwe dla de Villepina. Do tej pory twierdził on bowiem, że nigdy nie wiedział, iż na sławetnej liście miało się znajdować tajne konto Sarkozy'ego. Zaprzeczał też, jakoby kiedykolwiek powoływał się na instrukcje z Pałacu Elizejskiego.
Oprócz de Villepina na ławie oskarżonych zasiadają m.in. były makler Imad Lahoud i były wiceprezes firmy EADS Jean-Louis Gergorin. Wszyscy oni odpowiadają za zmontowanie intrygi, której celem miało być "oszczercze oskarżenie" Sarkozy'ego o korupcję i lokowanie pieniędzy na tajnych kontach.
Afera Clearstream
Ujawniona w 2004 roku słynna afera dotyczy oskarżenia polityków francuskich o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat do Tajwanu w latach 90., a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream. Na ujawnionej publicznie liście osób mających tam konta znalazło się wśród licznych osobistości polityki i biznesu nazwisko obecnego prezydenta Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało, że lista kont była sfałszowana.
PAP, arb