Tylko Czechy i Polska
Po irlandzkim "tak" dla Traktatu z Lizbony w piątkowym referendum już tylko Czechy i Polska nie zakończyły procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony. Prezydent Lech Kaczyński ma podpisać akt ratyfikacyjny lada dzień, więcej niepewności dotyczy prezydenta Klausa, który nigdy nie ukrywał swego eurosceptycyzmu. Grupa czeskich senatorów, bliskich Klausowi, złożyła kolejny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, by ocenił zgodność unijnego traktatu z czeską ustawą zasadniczą.
Wszystko w rękach Trybunału
- Jestem całkowicie i głęboko przekonany, że nie ma o co się niepokoić. Pytanie nie brzmi czy, ale kiedy Czechy ratyfikują traktat - powiedział w środę premier Czech Jan Fischer. Podkreślił, że cały proces ratyfikacji w Czechach jest teraz w rękach Trybunału Konstytucyjnego, który jest "niezależny" od wszelkich instytucji i polityki. Fischer wyraził przekonanie, że jeśli wyrok będzie pozytywny, a takiego się spodziewa, to "wszystko, co usłyszał od prezydenta Klausa pozwala sądzić, że traktat podpisze". I Czechy zakończą ratyfikację "do końca roku" - zapewnił.
Unia się niecierpliwi
UE jednak niecierpliwi się, gdyż trzeba wybrać skład nowej Komisji Europejskiej (mandat obecnej teoretycznie mija 31 października) i mianować wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, a wciąż nie wiadomo, na podstawie jakiego traktatu - lizbońskiego czy nicejskiego. W Pradze Buzek spotka się z Klausem, Fischerem oraz liderami czeskiego parlamentu.
PAP, dar