W niedzielę w nocy potężny pożar zniszczył fawelę Diogo Pires, w mieście Nova Jaguaré, w zachodniej części São Paulo, w Brazylii, podaje gazeta O Globo.
Pożar wybuchł w niedzielę około 17.50 czasu brazylijskiego. Początkowo zajął jedynie kilka prowizorycznych domów, ale szybko się rozprzestrzenił. Objął 800 metrów kwadratowych faweli, zamieszkałej przez około 300 rodzin. 22 samochody strażackie i 70 strażaków walczyło z płomieniami i starało się zapobiec rozprzestrzenieniu ognia na pozostałe domy mieszkalne i okoliczną fabrykę chemiczną. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. 3 osoby zabrano do szpitala z podejrzeniem zatrucia dymem.
Nie znana jest jeszcze przyczyna pożaru. Miguel Jordas, z komendy głównej straży pożarnej podejrzewa jednak, że najprawdopodobniej doprowadziło do niego spięcie nielegalnych instalacji elektrycznych w faweli.
„Możliwe, że było to spięcie instalacji elektrycznych lub zostawione żelazko. Prymitywne domy, w których żyją mieszkańcy faweli są zbudowane przede wszystkim z drewna, w związku z czym ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko", powiedział komendant straży.
Największą obawą strażaków była możliwość rozprzestrzenienia się ognia na fabrykę chemiczną Sanbra e da Bung, która do produkcji używa przede wszystkim składników łatwopalnych. Według dowódcy strażaków gdyby ogień dotarł do fabryki, istniało ryzyko wielkich eksplozji.
Pierwszą reakcją mieszkańców faweli była ucieczka na ulice by uchronić się od ognia, który pochłaniał ich własne domy. Wiele z uciekających osób ratowało to co mogło: materace, sprzęt AGD czy zwierzęta domowe.
Nie był to pierwszy taki pożar w tej faweli. Takie przypadki odnotowano tez w 2000, 2002 i w 2006. W ostatnim pożarze w 2006, ponad 100 rodzin zmuszonych zostało do opuszczenia faweli.
EW, O Globo
Nie znana jest jeszcze przyczyna pożaru. Miguel Jordas, z komendy głównej straży pożarnej podejrzewa jednak, że najprawdopodobniej doprowadziło do niego spięcie nielegalnych instalacji elektrycznych w faweli.
„Możliwe, że było to spięcie instalacji elektrycznych lub zostawione żelazko. Prymitywne domy, w których żyją mieszkańcy faweli są zbudowane przede wszystkim z drewna, w związku z czym ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko", powiedział komendant straży.
Największą obawą strażaków była możliwość rozprzestrzenienia się ognia na fabrykę chemiczną Sanbra e da Bung, która do produkcji używa przede wszystkim składników łatwopalnych. Według dowódcy strażaków gdyby ogień dotarł do fabryki, istniało ryzyko wielkich eksplozji.
Pierwszą reakcją mieszkańców faweli była ucieczka na ulice by uchronić się od ognia, który pochłaniał ich własne domy. Wiele z uciekających osób ratowało to co mogło: materace, sprzęt AGD czy zwierzęta domowe.
Nie był to pierwszy taki pożar w tej faweli. Takie przypadki odnotowano tez w 2000, 2002 i w 2006. W ostatnim pożarze w 2006, ponad 100 rodzin zmuszonych zostało do opuszczenia faweli.
EW, O Globo