Przedwyborcza lawina oskarżeń
Sobolew nie ukrywał, że jego słowa są odpowiedzią na rozpętaną przez Partię Regionów aferę pedofilską w obozie młodzieżowym Artek na Krymie. W gwałtach, których rzekomo się tam dopuszczano, mieli uczestniczyć deputowani bloku Tymoszenko. Władze obozu stanowczo zaprzeczyły tym informacjom. O skandalu w Arteku poinformował w ubiegłym tygodniu deputowany z partii Janukowycza, Wadym Kołesnyczenko. - Dzieci w Arteku gwałcone były przez ojca, a w orgiach brał udział ksiądz prawosławny i deputowany Bloku Julii Tymoszenko - napisała gazeta "Siegodnia". Jej właścicielem jest uważany za głównego sponsora Partii Regionów najbogatszy Ukrainiec, Rinat Achmetow. "Siegodnia" twierdzi, że dotarła do fragmentów zeznań matki dwójki dzieci: chłopca i dziewczynki, które miały zostać zgwałcone w obozie. Kobieta miała zeznać, że gwałtów dokonywał ich ojciec, redaktor naczelny czasopisma "Artek".
W kolejnych informacjach medialnych w tej sprawie zamiast jednego przedstawiciela BJuT pojawiło się dwóch następnych przedstawicieli tego ugrupowania. Ich nazwiska wyciekły do prasy z raportu, który przekazano kancelarii prezydenta Wiktora Juszczenki. Autorem tego dokumentu był Hryhorij Omelczenko, również deputowany bloku Tymoszenko. Dzień po ujawnieniu przez prasę nazwisk swych parlamentarnych kolegów oświadczył on, że ze względu na obecność w BJuT "elementu kryminalnego" musi zakończyć współpracę z panią premier.
PAP, arb