Zmiany za pięć lat
Posłowie mieszkający poza Londynem, lecz mogący dojechać do parlamentu w ciągu godziny, nie kwalifikowaliby się w ogóle do wynajmu. Także posłowie reprezentujący któryś z okręgów w Londynie muszą liczyć się z obcięciem ich świadczeń. Zmiany proponowane przez Kelly'ego miałyby wchodzić w życie stopniowo, w ciągu pięciu lat. Zaczęłyby więc w pełni obowiązywać nie od najbliższej, lecz od następnej kadencji parlamentu.
Posłowie nie są zadowoleni...
Posłowie są niechętni proponowanym zmianom. Wskazują m.in., że zakaz zatrudniania członków rodzin w charakterze sekretarek opłacanych z funduszy publicznych odbije się negatywnie na ich życiu rodzinnym. W ocenie posła Steve'a Pounda "członkowie rodzin posłów związani są umowami o pracę, których nie można łatwo zerwać, ponieważ podlegają ochronie prawnej".
...ale nie mają wyboru
Laburzystowski poseł John Mann, który był orędownikiem zmian ostrzegł, że deputowani Izby Gmin, nawet jeśli proponowane zmiany bardzo im się nie podobają, nie mogą ich odrzucić ze względu na oburzenie opinii publicznej skandalem refundacyjnym.
Kosztowne przepisy
Dotychczasowe zasady refundacji umożliwiały deputowanym Izby Gmin spoza Londynu zdecydowanie, który dom jest ich główną, a który wtórną rezydencją. Za drugi dom dostawali zwrot wydatków do sumy ok. 23 tys. funtów szterlingów rocznie, obejmujący m.in. odsetki od kredytu hipotecznego, koszty remontu, rachunki, wyposażenie itp. Od domu, który w ten sposób zyskiwał na rynkowej wartości, w razie sprzedaży nie płacili podatku od zysków kapitałowych. W trakcie kadencji wolno im było zmienić zdanie, co do tego, który dom jest ich główną rezydencją, co dodatkowo obciążało kieszeń podatnika.
PAP, arb