W zeszłym tygodniu przez trzy dni saudyjskie samoloty i artyleria bombardowały bastion szyickich rebeliantów w północnym Jemenie. Siły rządowe tego kraju walczą tam z szyickim ruchem partyzanckim Huti (od nazwiska przywódcy). Rebelianci zarzucają Arabii Saudyjskiej ingerowanie w ich konflikt z rządem centralnym w Sanie.
Rijad i Sana współpracują i wymieniają się informacjami wywiadowczymi dotyczącymi zwalczania rebelii. Saudyjskie władze coraz bardziej obawiają się, że ekstremizm i brak stabilizacji na północy Jemenu rozleje się na cały kraj, będący największym na świecie eksporterem ropy naftowej.
Początki rebelii
Rebelia w prowincji Saada rozpoczęła się w czerwcu 2004 roku pod wodzą szejka Badra Edina al-Hutiego, oskarżanego przez władze o zdradę interesów narodowych, atakowanie siedzib administracji i sił bezpieczeństwa oraz tworzenie nielegalnych grup zbrojnych, wzniecanie nastrojów antyamerykańskich i wzywanie obywateli do niepłacenia podatków.
Al-Huti zginął z rąk jemeńskiej armii we wrześniu 2004 roku. Na czele rebelii stanął wtedy jego syn Abdul Malik al-Huti. Władze Jemenu oskarżały też szyickich rebeliantów o zamiar wprowadzenia reżimu islamskiego z duchownymi na czele państwa.
W czerwcu 2007 roku doszło do kruchego zawieszenia broni między rządem a rebeliantami. Od sierpnia br. konflikt nasilił się, kiedy armia rozpoczęła nową operację. Grupy pomocowe, które mają ograniczony dostęp do terenów na północy Jemenu, twierdzą, że od 2004 roku około 150 tys. ludzi zostało zmuszonych tam do opuszczenia swoich domów.
Oprócz rebelii na północy kraju, Jemen boryka się również z ruchem secesyjnym na południu oraz wzmożoną działalnością Al-Kaidy.
pap, em