"Litwini boją się Polaków"

"Litwini boją się Polaków"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podłożem szykanowania litewskich Polaków przez władze Litwy jest strach - uważa litewski poeta, publicysta, badacz i tłumacz literatury pięknej, prof. Uniwersytetu w Yale Tomas Venclova. - Wszystko, co robią ci inni, Polacy, Rosjanie, nawet Białorusini, to wszystko ma jeden cel - zniszczenie Litwy - tłumaczy sposób myślenia swoich rodaków Venclova.
Stosunek Litwinów do Polaków Venclova określa mianem hipokryzji. - Na Litwie mówi się: "Tak, tak, lubimy Polaków, są naszym partnerem strategicznym". Jednocześnie niejeden myśli: "Tak naprawdę będziemy tych Polaków gnębić, dopóki nie staną się Litwinami, którymi zresztą byli i powinni zostać" - opisuje postawę Litwinów Venclova. Jego zdaniem Litwini muszą się jednak pogodzić z polskim sąsiedztwem bo oba kraje są na siebie skazane, podobnie jak Anglia i Irlandia.. - Z perspektywy europejskiej Polska i Litwa wyglądają na kraje związane, i to związane na zawsze. Jednocześnie kraje te są bardzo różne, chociażby językowo. Z kolei doświadczenia historyczne są bardzo podobne, choćby okupacja niemiecka i sowiecka - wyjaśnia Venclova.

Między rosyjskim młotem, a niemieckim kowadłem

Zdaniem profesora oba kraje "zawsze będą w tej samej sytuacji - między młotem a kowadłem, między Rosją i Niemcami". - Jesteśmy między dużymi organizacjami politycznymi i kulturowymi, jakimi są Niemcy i Rosja, i w tej sytuacji jakoś musimy dawać sobie radę. A dawać radę zawsze jest lepiej wspólnie niż w pojedynkę, co świetnie rozumieli Jagiełło i Witold i wielu innych naszych patriotów - mówi Venclova.

Polacy nie muszą przepraszać

Nie zgadza się on z sugestią, że relacje polsko-litewskie poprawiłyby przeprosiny strony polskiej za zajęcie Wilna w 1919 roku. Zaznacza, że Polacy mają prawo uważać Wilno za swoje, "bo choć Wilno niewątpliwie było, jest i będzie litewską stolicą, to w owym okresie zamieszkiwała je głównie ludność polska", a ta chciała przyłączenia Wileńszczyzny do Polski. - Litwini byliby szczęśliwi, gdyby z ust prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy kogokolwiek innego zabrzmiały słowa przeprosin, ale wówczas, podejrzewam, wymyślilibyśmy sobie nowe problemy. A jeszcze nie przeprosiliście za to, za tamto, itd. - uważa Veclova.

Zostawmy historię historykom

Jego zdaniem "Litwini, z punktu widzenia Polaków, powinni prosić o wybaczenie, że strzelali do Polaków w Ponarach, a Litwini oczekują przeprosin za zajęcie Sejn, bo to przecież litewskie miasto". - Dlatego chyba nie należy przejmować się za bardzo sprawą wzajemnego przebaczania. Trzeba pozostawić to biegowi czasu. Ja osobiście nie nalegam na żadne przeprosiny ze strony Polski. Sądzę, że po 100, 200 latach to nie będzie ważne, kto gdzie był na początku XX wieku - powiedział Venclova.

PAP, arb