Ambasadorowie państw NATO wyrazili zaniepokojenie rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami wojskowymi, przeprowadzonymi we wrześniu w pobliżu Polski. Podkreślono, że ćwiczenia te kłóciły się z lepszymi obecnie stosunkami NATO z Moskwą.
Niepokój ambasadorów wywołała zarówno wielka skala tamtych ćwiczeń, jak i ich scenariusz, przewidujący atak z Zachodu - powiedział rzecznik NATO James Appathurai. - Polityczne przesłanie, jakie miały te ćwiczenia, nie pasowało do generalnej poprawy w stosunkach politycznych i praktycznej współpracy między NATO a Rosją - dodał Appathurai. Zaniepokojenie wzbudził też fakt, że na ćwiczenia nie zaproszono obserwatorów NATO.
Ambasador Rosji przy Sojuszu Dmitrij Rogozin powiedział agencji Ria Nowosti i radiu Echo Moskwy, że strona rosyjska nie przyjmuje zarzutów NATO. Wyraził też opinię, że "oświadczenia, pobrzmiewające na Radzie NATO, to próba kontrgry przeciwko polityce nowego sekretarza generalnego NATO, próba poderwania jego autorytetu".
Ćwiczenia "Zachód-2009" zakończyły się paradą wojskową, obserwowaną przez prezydentów Rosji i Białorusi Dmitrija Miedwiediewa i Alaksandra Łukaszenkę. Miedwiediew ogłosił, że podobne manewry będą się odbywać co dwa lata na przemian na Białorusi i w Rosji.
PAP, arb