Francja i Niemcy wzywają do walki o czyste powietrze

Francja i Niemcy wzywają do walki o czyste powietrze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy wspólnie wezwali szefów państw i rządów w Unii Europejskiej, by pojechali w grudniu na konferencję w Kopenhadze i walczyli tam o sukces światowych negocjacji o ratowaniu klimatu. - Wszyscy przywódcy UE powinni być obecni w Kopenhadze 17-18 grudnia. Nie zaakceptujemy złego kompromisu - oświadczył prezydent Sarkozy.
- Chcemy sukcesu w Kopenhadze i nie zgodzimy się na nazwanie sukcesem czegoś, co sukcesem nie będzie. A sukces Kopenhagi to muszą być konkretne cele i wiążące reguły - dodał francuski prezydent. - Chcielibyśmy wesprzeć Danię, bo wciąż wierzymy, że sukces w Kopenhadze jest jeszcze możliwy - zapewniła niemiecka kanclerz.

Zastąpić Kioto

Towarzyszący im gospodarz kopenhaskiej konferencji, premier Danii Lars Lokke Rasmussen dziękował za wspólne zapowiedzi ofensywy dyplomatycznej, w wyniku której Niemcy i Francja chcą zapewnić sukces rozpoczynającej się za 2,5 tygodnia konferencji. W założeniu powinna ona zaowocować nowym globalnym porozumieniem o redukcji emisji gazów cieplarnianych po roku 2012, kiedy wygasa obowiązujący obecnie protokół z Kioto. Jednocześnie kraje rozwinięte miały tam zobowiązać się do pomocy krajom rozwijającym się i najuboższym w walce ze zmianami klimatycznymi. Tymczasem - w miarę, jak do otwarcia konferencji 7 grudnia zostaje coraz mniej czasu - jest coraz więcej obaw przed fiaskiem spotkania. - Prezydent Sarkozy i ja z rosnącym niepokojem obserwujemy ewolucję sytuacji. Widzimy, że ambicje są coraz mniejsze - przyznała Merkel.

Bój o CO2

Dania realistycznie zakłada teraz dwustopniowe podejście: zawarcie porozumienia politycznego w Kopenhadze i uzgodnienie tam zasad i kalendarza drugiego etapu: dalszych negocjacji, które zaowocują - już w 2010 r. - prawnie wiążącymi zobowiązaniami redukcyjnymi oraz transferami pieniędzy i technologii. Merkel przyznała, że "wiążące porozumienie" może zapaść najwcześniej w pierwszym półroczu przyszłego roku. - Ale trzeba, by zobowiązania polityczne zapadły w Kopenhadze - podkreśliła. Od sukcesu Kopenhagi zależy, czy Unia Europejska zrealizuje tam swoją zapowiedź gotowości do redukcji emisji CO2 o 30 proc. do 2020 roku. W tym celu musi być spełniony warunek, że inni partnerzy zgadzają się na porównywalny wysiłek. Na razie UE uzgodniła tylko jednostronnie, że obniży emisje o 20 proc., co i tak oznacza znaczny ciężar dla europejskiego przemysłu i energetyki.

100 miliardów euro dla najuboższych

Jeśli chodzi o wsparcie dla krajów najuboższych, to na szczycie UE w październiku przywódcy państw i rządów UE potwierdzili, że potrzebują one 100 mld euro rocznie na walkę ze zmianami klimatycznymi. Ale nie powiedzieli, ile UE jest w Kopenhadze gotowa z tego zapłacić. Nad tym, jak podzielić tę unijną składkę nieznanej na razie wysokości, będzie od 2 grudnia pracowała specjalna unijna grupa robocza.

PAP, arb