Przeciwni zwiększaniu zaangażowania w misję afgańską są tzw. lewicowi Demokraci, którzy popierają Obamę, ale obawiają się, że eskalacja wojny doprowadzi do sytuacji podobnej jak za rządów demokratycznego prezydenta Lyndona Johnsona, którego prezydenturę pogrzebała wojna w Wietnamie. Wielu Demokratów, z niektórymi przywódcami tej partii w Kongresie, uważa, że wojna w Afganistanie jest nie do wygrania i należy się stamtąd jak najprędzej wycofać.
Milion dolarów za żołnierza
W środę w Kongresie rozpoczną się przesłuchania w sprawie Afganistanu. Ustawodawcy oczekują wyjaśnień, jaka dokładnie jest strategia prezydenckiej administracji wobec Afganistanu, jakie stawia tam sobie cele i kiedy spodziewa się zakończenia operacji. Jednym z głównych wątków przesłuchań będzie kwestia kosztów wysłania dodatkowych wojsk. Jak się oblicza, rząd USA wydaje na wojnę około 3,6 miliarda dolarów miesięcznie, ale kwota ta będzie się musiała zwiększyć wraz ze wzmocnieniem kontyngentu. Biały Dom szacuje, że wysłanie dodatkowych ponad 30 tysięcy wojsk zwiększy koszty o ok. 30 miliardów dolarów rocznie, czyli po milionie dolarów na jednego żołnierza. Szacunki Pentagonu są niższe - według resortu obrony, koszty wzrosną "tylko" o 15 mld dolarów rocznie. Zdaniem niezależnych ekspertów wyliczenia Pentagonu są bliższe prawdzie.
Podatek wojenny?
Demokraci w Kongresie, którzy uważają, że Ameryki nie stać na eskalację wojny w obliczu ogromnego deficytu i długu publicznego, zaproponowali "podatek wojenny" w wysokości 1 proc. od wszystkich Amerykanów na finansowanie operacji afgańskiej. Najbogatsi mieliby płacić nawet 5 proc. Pomysł ten przedstawił demokratyczny przewodniczący Komisji Przydziału Środków Budżetowych Izby Reprezentantów David Obey. Podatek nie ma praktycznie szans na uchwalenie - uważa się go za demonstrację PR-owską przeciwników wojny.
PAP, arb