Wczoraj prezydent Barack Obama ogłosił plan zwiększenia sił USA w Afganistanie o dalsze 30 tysięcy żołnierzy i wyraził nadzieję na dodatkowy wkład militarny także z krajów koalicji. Oświadczył też jednak, że chce rozpocząć wycofywanie wojsk od lipca 2011 r. Zapytany, czy nie obawia się, że podanie tego terminu mogłoby posłużyć krajom sojuszniczym, m.in. Polsce, do wycofania wtedy swych wojsk z Afganistanu niezależnie od sytuacji w tym kraju, Vershbow dał do zrozumienia, że jest to termin niewiążący i USA liczą na solidarną postawę sojuszników.
- Nie sądzę, by kraje takie jak Polska, zdając sobie sprawę, jakie są wyzwania i jaka jest stawka, doszły do takiego wniosku. Prezydent Obama jasno oświadczył, że lipiec 2011 r. to moment, w którym zaczniemy przekazywać odpowiedzialność za bezpieczeństwo Afganistanu siłom afgańskim, ale tempo, w jakim będzie się to odbywać i w jakim będziemy redukować nasze wojska, będzie zależeć od sytuacji na froncie. Nie ma żadnego uprzedniego terminarza, gdyż nie chcemy działać pochopnie i przegrać - powiedział Vershbow.
PAP, arb