Po oficjalnej rządowej obietnicy, że zostaną włączeni do "programu zatrudnienia i pomocy", tysiące argentyńskich bezrobotnych zwinęło w czwartek miasteczko namiotowe rozbite dwa dni wcześniej w centrum stolicy, 300 metrów od siedziby rządu, na znak protestu przeciwko bezczynności władz. Od wtorku w proteście, który sparaliżował ruch samochodowy w całym śródmieściu Bunenos Aires, uczestniczyło 10 tys. "piqueteros" (pikieciarzy), jak nazywają w Argentynie demonstrantów okupujących jezdnie ulic i szosy.
Wielu z nich uczestniczy w ruchu pod nazwą "Dzielnice w stanie gotowości". Jego przywódca, Roberto Baigorria, ostrzegł w czwartek, że jeśli rząd nie dotrzyma przyrzeczenia dotyczącego pomocy dla bezrobotnych i zatrudnienia, "ludzie znów wyjdą na ulice". Poprzednio "piqueteros" uczestniczyli w trwającej 31 godzin okupacji śródmieścia Buenos Aires na początku listopada.
Według argentyńskiego dziennika "La Nacion", podczas gdy ogólny wskaźnik bezrobocia w Argentynie kształtuje się obecnie na poziomie 8 proc., bezrobocie wśród ludności o najniższych kwalifikacjach wzrosło w ciągu roku kryzysu gospodarczego z 21 do 28 proc. 53 proc. Argentyńczyków nie jest ubezpieczonych bądź straciło prawo do świadczeń z tytułu ubezpieczenia, ponieważ nie płacą składek.
PAP, dar