W obecności dziennikarzy trzech federalnych kanałów telewizyjnych, Dmitrij Miedwiediew podsumował kończący się rok. O tym, że był on trudny dla Rosji nie trzeba nikogo przekonywać. Widać to już na pierwszy rzut oka - prezydent wyglądał dziś na wyjątkowo zmęczonego. Półtora roku piastowania najwyższego urzędu w państwie wyraźnie dało mu się we znaki. Tymczasem premier Putin zaprezentował niedawno fantastyczną formę, przez kilka godzin z rzędu odpowiadając na pytania "ludu".
W przeciwieństwie do premiera, prezydent był mało przekonujący. Choć rzucał charakterystyczne dla siebie żarty ("Kto jest pana kandydatem na prezydenta Ukrainy?", spytali dziennikarze. "Wiktor Juszczenko" - uśmiechnął się po sztubacku Miedwiediew ), jego wystąpienie wypadło blado. Co prawda pozwolił sobie na potępienie wyborczych oszustw, jednak podkreślił wyraźnie, że wyniki regionalnych wyborów, które tej jesieni odbyły się w Rosji , powodując protesty opozycji, odzwierciedliły wolę wyborców.
Stara prezydencka mantra o potrzebie modernizacji i naprawy państwa też zabrzmiała nieświeżo. W Rosji chyba nikt nie ma wątpliwości, że wydarzeniom wciąż ton nadaje nie kto inny, jak Władimir Putin, a Dmitrij Miedwiediew gra jedynie rolę dobrego milicjanta.
A propos milicjantów - prezydent poruszył i ten budzący w Rosji żywe emocje temat. W ostatnich miesiącach działalność rosyjskich "stróżów prawa" dała się Rosjanom we znaki na tyle, że nawet przedstawiciele prokremlowskiej partii "Jedna Rosja" domagają się gruntownej reformy służb mundurowych . Miedwiediew przed kamerami powtórzył to, o czym wszyscy doskonale wiedzą: "milicję trzeba udoskonalić". Fakt. Tyle, że to truizm, a Rosjanie, których problem nadużywających władzy milicjantów dotyka na co dzień, domagają się realnych rozwiązań.
Wywiad nie przyniósł żadnych niespodzianek. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że był nudnawy. Zdaje się, że nadchodzący rok będzie upłynie pod znakiem Władimira Putina, który najwyraźniej wziął drugi oddech. Miedwiediew wygląda na pogodzonego z przewagą swojego poprzednika. Tak działa "tandemokracja" .
Na pytanie "Czy się zmienił?", prezydent odpowiedział twierdząco - tak odpowiedzialne stanowisko wpływa na charakter. " Mam jednak nadzieje, że jako człowiek nie zmieniłem się aż tak bardzo" -zakończył Miedwiediew i uśmiechnął
się blado.
Stara prezydencka mantra o potrzebie modernizacji i naprawy państwa też zabrzmiała nieświeżo. W Rosji chyba nikt nie ma wątpliwości, że wydarzeniom wciąż ton nadaje nie kto inny, jak Władimir Putin, a Dmitrij Miedwiediew gra jedynie rolę dobrego milicjanta.
A propos milicjantów - prezydent poruszył i ten budzący w Rosji żywe emocje temat. W ostatnich miesiącach działalność rosyjskich "stróżów prawa" dała się Rosjanom we znaki na tyle, że nawet przedstawiciele prokremlowskiej partii "Jedna Rosja" domagają się gruntownej reformy służb mundurowych . Miedwiediew przed kamerami powtórzył to, o czym wszyscy doskonale wiedzą: "milicję trzeba udoskonalić". Fakt. Tyle, że to truizm, a Rosjanie, których problem nadużywających władzy milicjantów dotyka na co dzień, domagają się realnych rozwiązań.
Wywiad nie przyniósł żadnych niespodzianek. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że był nudnawy. Zdaje się, że nadchodzący rok będzie upłynie pod znakiem Władimira Putina, który najwyraźniej wziął drugi oddech. Miedwiediew wygląda na pogodzonego z przewagą swojego poprzednika. Tak działa "tandemokracja" .
Na pytanie "Czy się zmienił?", prezydent odpowiedział twierdząco - tak odpowiedzialne stanowisko wpływa na charakter. " Mam jednak nadzieje, że jako człowiek nie zmieniłem się aż tak bardzo" -zakończył Miedwiediew i uśmiechnął
się blado.