Phenian głosił we wtorek, że przetrzymuje Amerykanina, który nielegalnie znalazł się na terenie kraju. Agencja prasowa KCNA donosi: - 24 grudnia obywatel USA wkroczył poprzez granicę z Chinami i został zatrzymany. Obecnie jest przesłuchiwany przez odpowiednią agencję.
28-letni Robert Park jest amerykańskim aktywistą próbującym podnieść globalną świadomość na temat sytuacji praw człowieka w Korei Północnej. Przekroczył północnokoreańską granicę w piątek. Pomimo, że o swoich planach nie poinformował rodziców, ci powiedzieli, iż przewidywali, że odwiedzi komunistyczny kraj. Ojciec aktywisty powiedział The Associated Press w niedzielę: - Mieliśmy przeczucie. Powiedzieliśmy mu, aby to co robił, kontynuował w Korei Południowej.
Madison Shockley, duchowny kościoła w kalifornijskim San Marcos koło San Diego, do którego należał Robert Park, uważa go za misjonarza: - Robert robi to, do czego powołał go Bóg. Nazywamy to przemawianiem prawdą do siły.
Park prześlizgnął się do Korei Północnej z Chin. Miał przy sobie list nawołujący do zamknięcia więzień politycznych. Ostatnią wiadomością, którą przesłał, był email do rodziców z 23 grudnia. Park napisał: - Wiedzcie, że jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Dzieją się teraz niezwykłe cuda w wyzwalaniu Korei Północnej. Świat zobaczy w tym roku duże i piękne zmiany w Korei!
W czerwcu 2008 roku Robert Park miał zamiar odwiedzić Koreę Południową i po miesiącu wyjechać. Został jednak dłużej, bo niezwykłe wrażenie wywarła na nim sytuacja mieszkańców Korei Północnej. Ostatniego lata przez dwa miesiące przebywał w Chinach, gdzie ulokował się koło granicy, aby nieść pomoc północnokoreańskim uchodźcom. Ostatecznie Park nie chciał czekać i zdecydował się pomagać od wewnątrz, w bardziej bezpośredni sposób. Jego ojciec powiedział: - On chciał robić większe rzeczy. Nie boi się umrzeć. To czego chciał, to aby cały świat poznał prawdę o sytuacji Korei Północnej.
The Associated Press, KK
Madison Shockley, duchowny kościoła w kalifornijskim San Marcos koło San Diego, do którego należał Robert Park, uważa go za misjonarza: - Robert robi to, do czego powołał go Bóg. Nazywamy to przemawianiem prawdą do siły.
Park prześlizgnął się do Korei Północnej z Chin. Miał przy sobie list nawołujący do zamknięcia więzień politycznych. Ostatnią wiadomością, którą przesłał, był email do rodziców z 23 grudnia. Park napisał: - Wiedzcie, że jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek. Dzieją się teraz niezwykłe cuda w wyzwalaniu Korei Północnej. Świat zobaczy w tym roku duże i piękne zmiany w Korei!
W czerwcu 2008 roku Robert Park miał zamiar odwiedzić Koreę Południową i po miesiącu wyjechać. Został jednak dłużej, bo niezwykłe wrażenie wywarła na nim sytuacja mieszkańców Korei Północnej. Ostatniego lata przez dwa miesiące przebywał w Chinach, gdzie ulokował się koło granicy, aby nieść pomoc północnokoreańskim uchodźcom. Ostatecznie Park nie chciał czekać i zdecydował się pomagać od wewnątrz, w bardziej bezpośredni sposób. Jego ojciec powiedział: - On chciał robić większe rzeczy. Nie boi się umrzeć. To czego chciał, to aby cały świat poznał prawdę o sytuacji Korei Północnej.
The Associated Press, KK