Portale internetowe muzułmańskich ekstremistów podają jeszcze inne pseudonimy zamachowca. Al-Balawi miał być muzułmańskim ekstremistą, który został podobno zrekrutowany przez jordański wywiad. W zeszłym roku został aresztowany. Władze uznały po pewnym czasie, że zdołały go przekonać do przejścia na stronę Jordanii i USA w ich walce przeciw talibom. CIA odmówiła w tej sprawie komentarza.
Błąd strażników bazy?
Al-Balawi nie został przeszukany, gdy wpuszczono go do ściśle strzeżonej bazy CIA Camp Chapman w Chost - twierdzą anonimowi przedstawiciele wywiadu. Wkrótce po rozpoczęciu spotkania z agentami, al-Balawi zdetonował ładunek wybuchowy. Prócz ośmiu zabitych, co najmniej sześć osób zostało rannych - podało CIA. Jeden z byłych ekspertów wywiadu za dziwny uważa fakt, że w spotkaniu uczestniczyło tak wiele osób. Ze względów bezpieczeństwa z informatorem zazwyczaj spotyka się jeden lub dwóch pracowników agencji oraz tłumacz. Ma to chronić tożsamość agentów jak i informatorów.
Według Hadż Yacouba, który przedstawia się, jako rzecznik talibów, jordański oficer, który zginął to bin Zaid, którego CIA zrekrutowało, jako szpiega, by przeniknął w szeregi Al-Kaidy w Afganistanie. Bin Zaid miał z kolei zrekrutować al-Balawiego. Jordańska agencja informacyjna Petra zidentyfikowała bin Zaida jako oficera armii wysłanego do Afganistanu w ramach misji humanitarnej. Bin Zaid był krewnym króla Jordanii Abdullaha II. Rodzina królewska i Abdullah II uczestniczyli w pałacu królewskim w prywatnej ceremonii pogrzebowej po przekazaniu ciała bin Zaida Jordanii. Agencja AP podkreśla, że jego śmierć zwraca uwagę na bliskie związki jordańskiego wywiadu i CIA.
pap, dar