Portale społecznościowe takie jak Facebook dotąd służyły utrzymaniu kontaktu swoimi znajomymi. Teraz mogą stać się doskonałym narzędziem w wielu procesach. Według ekspertów prawnych, 19 – letni mieszkaniec Nowego Yorku został pierwszą osobą, której Facebook zapewnił alibi.
Rodney Bradford został oskarżony w październiku o rabunek z bronią. Choć ojciec potwierdził, że w chwili zdarzenia Rodney przebywał w domu, świadkowie rozpoznali właśnie jego jako sprawcę napadu.
W oczyszczeniu z zarzutów pomógł mu Facebook. W dniu przestępstwa, które miało miejsce o 11:50, oskarżony zaktualizował swój status na portalu o godzinie 11:49 „na telefonie do mojej dziewczyny…tak jak w IHOP". Rozmawiał ze swoją dziewczyną i odwołał się do niedawnej wizyty w restauracji IHOP. Prokurator okręgowy w Brooklynie zażądał od Facebooka wyciąg rejestrów z danymi z serwera. Robert Reuland, adwokat Bradforda, zwracił uwagę, że wpis został dokonany minutę przed rabunkiem. „To niezbity dowód na niewinność mojego klienta" mówi.
W dzisiejszych czasach istnieją zupełnie nowe sposoby na znalezienie alibi – wpisy na forach w Internecie, zdjęcia wrzucane na portale społecznościowe, czy rozmowy na komunikatorach.
„Informacje cyfrowe są łatwe do potwierdzenie ze względu na informację na serwerze dokładnej daty i czasu danej operacji" – przekonuje John Browning adwokat badający zależności pomiędzy Internetem i prawem.
Facebook już nie raz pomógł w postępowaniu sądowym. Zaczynając od udowodnienia zdrad jednego z małżonków, fikcyjnych rozwodów, wyłudzania odszkodowania kończąc na oszustwach podatkowych. Browning przyznaje, że nasze „wirtualne życie" jest skarbnicą wiedzy dla wymiaru sprawiedliwości.
„Za każdym razem, gdy jesteśmy w sieci pozostawiamy po sobie ślad w postaci naszego adresu IP oraz mnóstwa innych informacji" – mówi Nicolas Bramble z Uniwersytetu Yale. „Nawet niepozorne materiały takie jak wysłanie e-maila, czy nowy post na Facebooku może być ważnym materiałem w postępowaniu sądowym".
Usunięcie śladów naszej działalności w Internecie jest niezwykle trudne. Wykasowanie informacji z naszych komputerów nie oznacza, że zniknęły one z sieci. Wiele serwerów zapisuje część informacji o naszej działalności.
Powstaje pytanie, czy nie wystarczy samo załogowanie się na danym portalu lub stronie WWW. Jednak Bramble przyznaje, że mogłoby to dochodzić do nadużyć i manipulacji.
Jednak w przypadku Bradforda – Facebook okazał się być wyjściem na wolność.
W oczyszczeniu z zarzutów pomógł mu Facebook. W dniu przestępstwa, które miało miejsce o 11:50, oskarżony zaktualizował swój status na portalu o godzinie 11:49 „na telefonie do mojej dziewczyny…tak jak w IHOP". Rozmawiał ze swoją dziewczyną i odwołał się do niedawnej wizyty w restauracji IHOP. Prokurator okręgowy w Brooklynie zażądał od Facebooka wyciąg rejestrów z danymi z serwera. Robert Reuland, adwokat Bradforda, zwracił uwagę, że wpis został dokonany minutę przed rabunkiem. „To niezbity dowód na niewinność mojego klienta" mówi.
W dzisiejszych czasach istnieją zupełnie nowe sposoby na znalezienie alibi – wpisy na forach w Internecie, zdjęcia wrzucane na portale społecznościowe, czy rozmowy na komunikatorach.
„Informacje cyfrowe są łatwe do potwierdzenie ze względu na informację na serwerze dokładnej daty i czasu danej operacji" – przekonuje John Browning adwokat badający zależności pomiędzy Internetem i prawem.
Facebook już nie raz pomógł w postępowaniu sądowym. Zaczynając od udowodnienia zdrad jednego z małżonków, fikcyjnych rozwodów, wyłudzania odszkodowania kończąc na oszustwach podatkowych. Browning przyznaje, że nasze „wirtualne życie" jest skarbnicą wiedzy dla wymiaru sprawiedliwości.
„Za każdym razem, gdy jesteśmy w sieci pozostawiamy po sobie ślad w postaci naszego adresu IP oraz mnóstwa innych informacji" – mówi Nicolas Bramble z Uniwersytetu Yale. „Nawet niepozorne materiały takie jak wysłanie e-maila, czy nowy post na Facebooku może być ważnym materiałem w postępowaniu sądowym".
Usunięcie śladów naszej działalności w Internecie jest niezwykle trudne. Wykasowanie informacji z naszych komputerów nie oznacza, że zniknęły one z sieci. Wiele serwerów zapisuje część informacji o naszej działalności.
Powstaje pytanie, czy nie wystarczy samo załogowanie się na danym portalu lub stronie WWW. Jednak Bramble przyznaje, że mogłoby to dochodzić do nadużyć i manipulacji.
Jednak w przypadku Bradforda – Facebook okazał się być wyjściem na wolność.
pr