W Pakistanie wskutek ataku zamachowca-samobójcy zginęło 16 osób, a rakieta amerykańska zabiła dziewięciu islamskich rebeliantów. Wzajemne ataki nasiliły się ponownie po ogłoszeniu przez rząd pakistański, że siły bezpieczeństwa w ciągu trzech dni walk w regionie Khar zabiły 44 talibów.
Zamachowiec-samobójca w kurtce wypełnionej materiałami wybuchowymi odpalił je na targu, koło posterunku wojskowego w Khar, głównym mieście okręgu Bajaur. Zginęło 14 cywilów i dwóch policjantów. 20 osób zostało rannych. Jeden z trzech pocisków rakietowych, prawdopodobnie wystrzelonych z amerykańskich samolotów bezzałogowych, trafił w bunkier talibów w rejonie Mohammed Khel w Północnym Waziristanie - podały źródła pakistańskiego wywiadu wojskowego. Na początku stycznia dokonano podobnych ataków z samolotów bezzałogowych. Nie osiągnięto jednak celu, którym było prawdopodobnie zabicie dowódcy pakistańskich talibów Hakimullaha Mehsuda.
Uważa się, że pakistańscy talibowie odegrali rolę w zbombardowaniu położonej niedaleko pakistańskiej granicy bazy CIA w prowincji Chost we wschodnim Afganistanie. Zginęło tam siedmiu agentów CIA. Amerykanie zazwyczaj nie potwierdzają ataków dokonywanych na terenie Pakistanu za pomocą samolotów bezzałogowych.
PAP, arb