24 szyickich rebeliantów zginęło w starciach z wojskami rządowymi na północy Jemenu - poinformowało jemeńskie ministerstwo obrony na swej stronie internetowej. Walki trwały w nocy z soboty na niedzielę wokół miasta Sada. W sobotę przywódca szyickich rebeliantów Abdul-Malik al-Huti zaproponował rządowi zawieszenie broni i przyjął warunki, od których władze uzależniają zakończenie konfliktu zbrojnego.
Według rebeliantów, decyzja, aby zaproponować zawieszenie broni, jest podyktowana pragnieniem "uniknięcia rozlewu krwi niewinnych", do czego dochodziło w ciągu ostatnich miesięcy w rejonach, gdzie toczą się walki, to jest w północnych prowincjach kraju, nieopodal granicy z Arabią Saudyjską. - Jeśli nie dojdziemy do porozumienia - podkreślił al-Huti - może powstać w Jemenie "katastrofalna sytuacja", która doprowadzi do obcej interwencji wojskowej.
Powstańcy z sekty szyickiej Zaydi, istniejącej tylko w Jemenie, chwycili za broń w 2004 roku. Wystąpili pod wodzą szejka Badra Edina al-Hutiego, który zginął w tym samym roku, na początku rebelii. Od jego śmierci do potyczek dochodziło sporadycznie. Konflikt zbrojny zaostrzył się od czasu ofensywy wojska jemeńskiego przeciwko bazie rebeliantów znajdującej się w rejonie Sady, na granicy z Arabią Saudyjską, odległej o 240 km od stolicy kraju, Sany. Ofensywa ta rozpoczęła się 11 sierpnia ubiegłego roku. Po obu stronach, według ogłaszanych przez nie komunikatów, zginęły setki ludzi.
PAP, arb