Ofensywa o kryptonimie "Mosztarak" (w języku dari "Razem") z udziałem 15 tys. ludzi jest największą operacją zaczepną koalicji od chwili wkroczenia jej wojsk do Afganistanu w 2001 roku.
Dowódca sił NATO w południowym Afganistanie, brytyjski generał Nick Carter oświadczył, iż wspierane przez 60 śmigłowców siły koalicyjne i afgańskie dokonały "pomyślnego wtargnięcia" do okręgu Mardżeh. Jak zaznaczył, operacja przebiega "bezproblemowo".
Według ministerstwa obrony w Londynie, brytyjski żołnierz poniósł śmierć od wybuchu, uczestnicząc w zmotoryzowanym patrolu w położonym na północ od Mardżeh okręgu Nad Ali. Rzecznik sił koalicyjnych podał, iż inny żołnierz NATO - którego narodowości nie ujawnił - padł ofiarą ognia z broni strzeleckiej.
Po śmigłowcowym desancie pododdziałów piechoty morskiej USA wystrzelono co najmniej cztery rakiety do rebeliantów, prowadzących ogień ze stanowisk w pobliżu bazaru w mieście Mardżeh. W kilka godzin później starcia trwały tam nadal. Towarzyszący marines dziennikarz Reutera poinformował, że wśród żołnierzy jest ofiara w ludziach, ale nie sprecyzował, czy chodzi o zabitego, czy też o rannego.
Pierwszym celem Amerykanów było opanowanie centrum Mardżeh. Dla uzyskania wsparcia wezwano dwa samoloty myśliwsko-szturmowe Harrier, które ostrzelały pozycje przeciwnika z broni pokładowej.
Lokalny dowódca talibów Kari Fazluddin oświadczył wcześniej Reuterowi, że ma około 2 tys. ludzi gotowych do walki.
Po rozpoczęciu amerykańskiego desantu w Mardżeh żołnierze brytyjscy ruszyli drogą powietrzną do północnej części okręgu Nad Ali, dokąd skierowano również czołgi i saperów. Szczególne zagrożenie dla wojsk koalicji i wspierających je w tej ofensywie sił afgańskich stanowią gęsto rozmieszczone przez talibów pułapki minowe.
Istotne jest również unikanie za wszelką cenę ofiar wśród cywilów, by nie przysparzać poparcia rebeliantom. "W trakcie operacji w Mardżeh siły międzynarodowe muszą stosować określone procedury i mechanizmy dla ochrony cywilów" - napisał w oświadczeniu prezydent Afganistanu Hamid Karzaj.
Według afgańskich władz, ofensywa rozwija się zgodnie z założeniami. "Pierwsza faza operacji przebiega nader pomyślnie. Talibowie umieścili w jej rejonie liczne pułapki minowe, ale jeszcze nie doszło do żadnych zażartych walk. Opanowaliśmy 11 kluczowych pozycji w okręgu (Mardżeh) i opór ze strony rebeliantów został przełamany" - powiedział na konferencji prasowej gubernator prowincji Helmand, Gulab Mangal.
"Naszym celem nie jest eliminacja rebeliantów, dążymy do zwiększenia wpływów rządu centralnego, objęcia ochroną cywilów oraz długoterminowego zapewnienia bezpieczeństwa i stabilizacji" - oświadczył dziennikarzom w Kabulu afgański minister obrony Abdul Rahim Wardak.
Dowódca sił afgańskich w regionie, generał Szer Mohammed Zazai poinformował, że w trakcie ofensywy zabito co najmniej 20 rebeliantów, a 11 wzięto do niewoli, odbierając im karabiny automatyczne Kałasznikowa, karabiny maszynowe i granaty.
Okręg Mardżeh był przez długi czas matecznikiem talibów oraz terenem uprawy opium, która według państw zachodnich służy finansowaniu zbrojnej rebelii.PAP, mm