Wiktor Janukowycz został oficjalnie prezydentem Ukrainy. Na jego inaugurację do Kijowa przejechało ponad 100 przedstawicieli z całego świata, ale nie było tego najbardziej oczekiwanego, czyli prezydenta Rosji, Dmitrija Miedwiediewa. Administrację Kremla reprezentował polityk średniego szczebla, co jak na zaszłości historyczne między tymi państwami, jest ważnym sygnałem. Tylko, że różnie jest on odczytywany. Jedni komentatorzy twierdzą, że jest to sygnał dla Ukrainy, ale i dla innych państw regionu, że Moskwa traktuje Janukowycza jak swego wasala, inni twierdzą, że jest to z kolei świadectwo tego, że Ukraina wychodzi ze sfery wpływów Rosji. Jak będzie naprawdę, okaże się w grudniu tego roku, kiedy znów będzie dyskutowana sprawa cen za gaz i jego przesył do Europy przez terytorium Ukrainy.
Nie sprawy stricte polityczne, nie polityka zagraniczna będą dla Janukowycza i dla przyszłości Ukrainy najważniejsze w najbliższych miesiącach i latach. Przez pięć lat, od czasu "Pomarańczowej Rewolucji" usiłowano Ukrainie z zewnątrz narzucić polityczną narrację, że najważniejszą sprawą dla kraju i Ukraińców jest to, aby stała się ona członkiem NATO i Unii Europejskiej, właśnie w takiej kolejności. Geostrategiczne i geopolityczne pomysły najbliższego sąsiada Ukrainy z zachodu, czyli Polski, były wmawiane rządzącym "pomarańczowym", jako główny, zbawczy cel dla państwa i społeczeństwa ukraińskiego. Zostało to nałożone na wielowarstwowy konflikt pomiędzy poszczególnymi siłami politycznymi w obozie demokratycznym, jak również na relacje z "niebieskimi", czyli Partią Regionów Wiktora Janukowycza. Rezultaty takiej polityki są takie, że Ukraina, zarówno jej obecna elita polityczna, jak i społeczeństwo nie widzi żadnych korzyści wejścia w struktury polityczne NATO, a co do Unii Europejskiej - rządy Julii Tymoszenko nie posunęły państwa ani o krok od strony prawnej, ekonomicznej i organizacyjnej ku strukturom unijnym.
Podstawowym problemem pierwszego okresu prezydentury będzie utrzymanie jedności państwa i stabilizacja, zarówno polityczna, ale przede wszystkim ekonomiczna. Ostatnie pięć lat politycznych kłótni, kryzysów parlamentarnych, zmian koalicji politycznych i rządów, spowodowało, że polaryzacja społeczeństwa i jego podział na wschód i zachód jest faktem. Juszczenko musi doprowadzić do sytuacji, aby jedność narodowa Ukraińców została odbudowana. A nie jest ona oparta wbrew temu, co tak akcentował poprzednik Janukowycza, Wiktor Juszczenko, na nacjonalizmie ukraińskim, lecz na odbudowie wspólnoty terytorialnej. Jeden z pierwszych pomysłów nowego prezydenta, uczynienie języka rosyjskiego z powrotem językiem urzędowym państwa, nie jest żadnym ukłonem wobec Rosji, ani zadośćuczynieniem wyborczych obietnic, ale krokiem ku temu, aby mieszkańcy wschodniej Ukrainy poczuli, że ich odrębność będzie uznana.
Oczywiście największy problem to stan gospodarki, reformy administracji państwa, jak również podjęcie wysiłku reorganizacji prawa - i przygotowanie Ukrainy do wejście do UE. Janukowycz jest czasem oskarżany o to, że jest wytworem i zakładnikiem oligarchów przemysłowych, ale to właśnie oni są grupą, która widzi największe korzyści z rozwoju współpracy ze strukturami Unii Europejskiej. I wbrew pozorom, Janukowycz szybciej i sprawniej przeprowadzi proces dostosowywania państwa do wejścia do UE, niż jego poprzednicy. Ale aby tego dokonać, musi również dokonać restrukturyzacji władzy. Jestem przekonany, że Janukowycz będzie dążył do umocnienie i rozszerzenia władzy wykonawczej urzędu prezydenckiego.
Polska patrzyła na Ukrainę przez ostanie lata z góry. To my jesteśmy w UE i NATO, to my jesteśmy demokratami. Traktowaliśmy Ukrainę jako młodszego brata, a do tego tak zwana polityka wschodnia, realizowana siłami środowiska Lecha Kaczyńskiego, miała naszego sąsiada wciągnąć w orbitę wpływów zjednoczonej Europy - i oczywiście, odepchnąć ją od Rosji. Taka polityka funkcjonalna, gdzie Ukraina była traktowana instrumentalnie. I to nie zostanie nam zapomniane, jak również to, że przez wszystkie te lata nie nawiązaliśmy ze środowiskiem Janukowycza żadnych relacji. Polska przestanie być powiernikiem Ukrainy w Europie, Janukowycz zna drogę do Brukseli, a poza tym Polacy poza werbalne deklaracje w stosunkach z Ukraińcami nie wyszli. Interesy na Ukrainie robią na przykład Niemcy czy Włosi. I integracja z Unią Europejską będzie się odbywała ponad naszymi głowami.
Wydaje się, że jeżeli Wiktorowi Janukowyczowi uda się zbalansować polityczne działania, zapewnić niezależność od wpływów rosyjskich, przy jednoczesnym odbudowaniu gospodarki, to Ukrainę czeka sukces. Nie zapomnijmy, że to kraj dwukrotnie większy niż Polska, mający wielki potencjał. Tylko, czy Polska potrafi ten potencjał wykorzystać?
Podstawowym problemem pierwszego okresu prezydentury będzie utrzymanie jedności państwa i stabilizacja, zarówno polityczna, ale przede wszystkim ekonomiczna. Ostatnie pięć lat politycznych kłótni, kryzysów parlamentarnych, zmian koalicji politycznych i rządów, spowodowało, że polaryzacja społeczeństwa i jego podział na wschód i zachód jest faktem. Juszczenko musi doprowadzić do sytuacji, aby jedność narodowa Ukraińców została odbudowana. A nie jest ona oparta wbrew temu, co tak akcentował poprzednik Janukowycza, Wiktor Juszczenko, na nacjonalizmie ukraińskim, lecz na odbudowie wspólnoty terytorialnej. Jeden z pierwszych pomysłów nowego prezydenta, uczynienie języka rosyjskiego z powrotem językiem urzędowym państwa, nie jest żadnym ukłonem wobec Rosji, ani zadośćuczynieniem wyborczych obietnic, ale krokiem ku temu, aby mieszkańcy wschodniej Ukrainy poczuli, że ich odrębność będzie uznana.
Oczywiście największy problem to stan gospodarki, reformy administracji państwa, jak również podjęcie wysiłku reorganizacji prawa - i przygotowanie Ukrainy do wejście do UE. Janukowycz jest czasem oskarżany o to, że jest wytworem i zakładnikiem oligarchów przemysłowych, ale to właśnie oni są grupą, która widzi największe korzyści z rozwoju współpracy ze strukturami Unii Europejskiej. I wbrew pozorom, Janukowycz szybciej i sprawniej przeprowadzi proces dostosowywania państwa do wejścia do UE, niż jego poprzednicy. Ale aby tego dokonać, musi również dokonać restrukturyzacji władzy. Jestem przekonany, że Janukowycz będzie dążył do umocnienie i rozszerzenia władzy wykonawczej urzędu prezydenckiego.
Polska patrzyła na Ukrainę przez ostanie lata z góry. To my jesteśmy w UE i NATO, to my jesteśmy demokratami. Traktowaliśmy Ukrainę jako młodszego brata, a do tego tak zwana polityka wschodnia, realizowana siłami środowiska Lecha Kaczyńskiego, miała naszego sąsiada wciągnąć w orbitę wpływów zjednoczonej Europy - i oczywiście, odepchnąć ją od Rosji. Taka polityka funkcjonalna, gdzie Ukraina była traktowana instrumentalnie. I to nie zostanie nam zapomniane, jak również to, że przez wszystkie te lata nie nawiązaliśmy ze środowiskiem Janukowycza żadnych relacji. Polska przestanie być powiernikiem Ukrainy w Europie, Janukowycz zna drogę do Brukseli, a poza tym Polacy poza werbalne deklaracje w stosunkach z Ukraińcami nie wyszli. Interesy na Ukrainie robią na przykład Niemcy czy Włosi. I integracja z Unią Europejską będzie się odbywała ponad naszymi głowami.
Wydaje się, że jeżeli Wiktorowi Janukowyczowi uda się zbalansować polityczne działania, zapewnić niezależność od wpływów rosyjskich, przy jednoczesnym odbudowaniu gospodarki, to Ukrainę czeka sukces. Nie zapomnijmy, że to kraj dwukrotnie większy niż Polska, mający wielki potencjał. Tylko, czy Polska potrafi ten potencjał wykorzystać?