Kampanię krytycznie ocenił etyk, dr Paweł Łuków, który podkreślił, że nie ma ona nic wspólnego z debatą społeczną. - To jest jakieś antagonizowanie i przede wszystkim tworzenie sytuacji, w której drugą stronę posądza się o jak najgorsze intencje. Bo - jak sądzę - chodzi tutaj o zestawienie: skoro uważasz, że kobiety powinny mieć prawo do przerywania legalnie ciąży, to jesteś podobny do Hitlera - powiedział Łuków. - To na pewno nie jest sposób na tłumaczenie czegokolwiek i na pewno nie jest to sposób na zmianę postaw społecznych. Taka kampania raczej będzie prowadziła do okopywania się poszczególnych stron sporu. To nie jest dyskusja, to nie jest też rodzaj prowokacji o charakterze artystycznym - to jest prowokacja, która ma na celu jątrzenie, a nie zmuszanie do myślenia - dodał.
Do tej pory prokuratura nie otrzymała zgłoszeń od osób, które poczuły się urażone plakatem lub uważają, iż zostały naruszone ich dobra - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus. Wcześniejsze antyaborcyjne ekspozycje Fundacji Pro także budziły wiele kontrowersji. Wystawa o takiej tematyce została po raz pierwszy ustawiona w 2005 r. w Łodzi, potem m.in. w Lublinie, Białymstoku, Bielsku-Białej. Skargami na ekspozycję, której zarzucono drastyczność, kilkakrotnie zajmowały się sądy. Dotychczas wszystkie sprawy kończyły się odrzuceniem zarzutów.
PAP, arb