Frekwencja w wyborach parlamentarnych w Iraku wyniosła 62,4 proc. i była wysoka mimo podejmowanych przez sunnickich islamistów prób zakłócenia głosowania atakami, w których zginęło 38 ludzi. Dane dotyczące frekwencji dowodzą, że prowincje sunnickie głosowały aktywniej niż szyickie.
Skala udziału sunnitów w głosowaniu pokaże, jak pisze Reuters, czy czują oni, iż mają rzeczywisty udział w rodzącej się demokracji, po wstrząsie, jakim była inwazja z roku 2003, gdy utracili swą uprzywilejowaną pozycję, którą mieli za rządów Saddama Husajna.
Uprawnionych do głosowania w niedzielnych wyborach było 19 milionów Irakijczyków, którzy wybierali swoich przedstawicieli do 325-miejscowego parlamentu. W wyborach startowało 12 koalicji skupiających w sumie 74 partie. Za faworytów uznano szyicki blok obecnego premiera Nuriego al-Malikiego Państwo Prawa oraz ugrupowanie byłego premiera Ijada Alawiego - Irakija. Wstępne wyniki wyborów nie są spodziewane wcześniej niż za dzień lub dwa.
PAP, arb