Administracja USA i politycy amerykańscy oceniają jako wielki sukces demokracji wybory parlamentarne w Iraku. Komentatorzy i eksperci przestrzegają jednak przed przedwczesnym optymizmem, przewidując okres destabilizacji w najbliższym czasie.
- Wybory nie były najważniejsze. Można je oczywiście uznać za sukces, gdyż przemoc nie powstrzymała ostatecznie ludzi przed głosowaniem. Jednak kluczową sprawą jest to, co stanie się po wyborach. Czy Irakijczycy utworzą rząd, który będzie miał poparcie społeczeństwa, jak długo będzie trwało tworzenie rządu i czy różne frakcje znowu nie odwołają się do przemocy - powiedział były wysoki urzędnik Pentagonu Lawrence Korb, związany z Center for American Progress. Podkreślił, że dalsze postępy stabilizacji w Iraku coraz mniej zależą już od USA, które w czerwcu 2009 r. wycofały swoje wojska z miast irackich. Do końca sierpnia USA mają wycofać z Iraku oddziały frontowe, a do końca 2011 wszystkie swoje wojska.
Prezydent Barack Obama, inni członkowie najwyższych władz USA i politycy w Kongresie zgodnie oceniają wybory jako sukces. - Mam wielki szacunek dla milionów Irakijczyków, którzy nie dali się zastraszyć aktom przemocy. Ich udział w wyborach świadczy, że naród iracki postanowił kształtować swoją polityczną przyszłość w procesie politycznym - powiedział Obama. - Wybory były ważnym krokiem milowym na drodze do demokracji - ocenił z kolei lider republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell.
Eksperci przestrzegają jednak przed przedwczesnym optymizmem, przewidując obecnie burzliwy okres walki o władzę. "Proces ten potrwa miesiące i możliwe jest, że spory polityczne wyleją się na ulice, a podziały etniczno-religijne się pogłębią. Irak wchodzi w okres, kiedy USA będą coraz mniej zdolne wpływać na przebieg wydarzeń w tym kraju" - pisze "Washington Post". - Teraz wszystko zależy od Irakijczyków. Myśmy zrobili w Iraku wszystko, cośmy mogli zrobić, więc słusznie się stamtąd wycofujemy. Teraz Irakijczycy będą musieli sami rozwiązać takie problemy jak podział władzy między prowincje a rząd centralny i dystrybucja dochodów z ropy naftowej. Decyzje w tych sprawach nie zostały podjęte - powiedział dodał Korb.PAP, arb