Tysiące osób demonstrowało w sobotę w Waszyngtonie w siódmą rocznicę wkroczenia amerykańskich wojsk do Iraku. Protestujący przeszli ulicami Waszyngtonu, a wielu z nich wyrażało obawy o to, że reforma służby zdrowia i zły stan amerykańskiej ekonomii zaczęły przysłaniać problem wojny w Iraku i Afganistanie.
Inni demonstranci mówili, że chcieli podkreślić kontrast pomiędzy kosztami wojny, a funduszami niezbędnymi na reformę służby zdrowia, wzrost etatów i dofinansowanie lokalnych samorządów oraz szkół.
Ogromna część antywojenngo ruchu skupiała się na administracji Busha i jego polityce dotyczącej Iraku i Afganistanu. Teraz Busha już nie ma. Miliony ludzi myślało, że jego odejście będzie oznaczać koniec tych wojen. Upłynął rok, a wojny są nadal dalekie od zakończenia - powiedział organizator antywojennego marszu Brian Becker.
Marsz demonstracyjny rozpoczął się na waszyngtońskim Lafayette Square, a zakończył przed Białym Domem. Aresztowano cztery osoby, które położyły się na chodniku przed siedzibą prezydenta USA. Jak powiedział sierżant David Schlosser, aresztowani zostaną oskarżeni o niepodporządkowanie się rozkazowi, ponieważ przepisy mówią, że marsze demonstracyjne nie mogą zatrzymywać się przed Białym Domem.
Przed siedzibą „The Washington Post" i biurami firmy Halliburton protestujący zostawili zrobione z kartonu i pomalowane na czarno trumny, na które zarzucone były irackie i palestyńskie flagi. - Te amerykańskie firmy ciągną zyski z prowadzenia zagranicznych wojen, a redakcja waszyngtońskiej gazety pokazuje działania wojenne z fałszywej perspektywy - uzasadnili liderzy demonstracji.
Podczas demonstracji - o dziwo! - nie pojawili się kontrprotestujący zwolennicy prowadzenia działań wojennych.
Pomimo wysokiej liczby protestujących niektórzy uczestnicy byli zawiedzeni frekwencją.
The Washington Post, KK
Ogromna część antywojenngo ruchu skupiała się na administracji Busha i jego polityce dotyczącej Iraku i Afganistanu. Teraz Busha już nie ma. Miliony ludzi myślało, że jego odejście będzie oznaczać koniec tych wojen. Upłynął rok, a wojny są nadal dalekie od zakończenia - powiedział organizator antywojennego marszu Brian Becker.
Marsz demonstracyjny rozpoczął się na waszyngtońskim Lafayette Square, a zakończył przed Białym Domem. Aresztowano cztery osoby, które położyły się na chodniku przed siedzibą prezydenta USA. Jak powiedział sierżant David Schlosser, aresztowani zostaną oskarżeni o niepodporządkowanie się rozkazowi, ponieważ przepisy mówią, że marsze demonstracyjne nie mogą zatrzymywać się przed Białym Domem.
Przed siedzibą „The Washington Post" i biurami firmy Halliburton protestujący zostawili zrobione z kartonu i pomalowane na czarno trumny, na które zarzucone były irackie i palestyńskie flagi. - Te amerykańskie firmy ciągną zyski z prowadzenia zagranicznych wojen, a redakcja waszyngtońskiej gazety pokazuje działania wojenne z fałszywej perspektywy - uzasadnili liderzy demonstracji.
Podczas demonstracji - o dziwo! - nie pojawili się kontrprotestujący zwolennicy prowadzenia działań wojennych.
Pomimo wysokiej liczby protestujących niektórzy uczestnicy byli zawiedzeni frekwencją.
The Washington Post, KK