Brytyjscy ministrowie do wynajęcia. "Jesteśmy jak taksówkarze"

Brytyjscy ministrowie do wynajęcia. "Jesteśmy jak taksówkarze"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gmach brytyjskiej Izby Lordów (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
5 tysięcy funtów dziennie żądał były labourzystowski minister obrony za działania w interesie amerykańskiego lobbysty. Swoje usługi lobbystom oferowali również były minister zdrowia i transportu. Takie są rezultaty dziennikarskiej prowokacji przeprowadzonej przez "Sunday Times" i Kanał 4 brytyjskiej telewizji.
Dziennikarka "Sunday Times" podawała się za przedstawicielkę prywatnej amerykańskiej firmy inwestycyjnej, która zabiega o wysoko postawionych przyjaciół. Byli członkowie rządu mieli wpływać na Partię Pracy by ta przychylnym okiem patrzyła na firmę.

Żaden z polityków nie powiedział nie. Hoon, minister obrony w rządzie Tonego Blaira, chciał pięciu tysięcy funtów za dzień, Patricia Hewitt i Stephen Byers - ministrowie zdrowia i transportu w rządzie Blaira - chcieli po trzy tysiące. Ciekawe były wypowiedzi polityków towarzyszących tej propozycji. Byers stwierdził, że uważa się za "swego rodzaju taksówkarza do wynajęcia". Byers zapewnił, że jest w stanie załatwić korzystne dla firmy umowy z rządem, oraz wydobyć i przekazać z rządu poufne informacje.  Po ujawnieniu sprawy polityk zapewnił, że "wyolbrzymił swoje wpływy" i słowa, które można usłyszeć na nagraniu, są bez pokrycia.

Kiedy sprawa wyszła na jaw politycy stwierdzili, że nie naruszyli prawa a ich zachowanie nie stoi w sprzeczności z powinnościami polityka. Opozycja jest jednak innego zdania. David Cameron, lider Partii Konserwatywnej, mówi o "szokującym zachowaniu". Nick Clegg z liberalnych demokratów opisał zachowanie Byersa i innych jako "bardzo, bardzo parszywe".


"Gazeta Wyborcza", arb