Z kolei nowy prokurator generalny Kirgistanu Bajtemir Ibrajew poinformował o założeniu sprawy przeciwko synowi i braciom odsuniętego od władzy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa: Maksymowi, Dżaniszowi i Maratowi. - Mamy niezbite dowody, że ludzie ci dali rozkaz strzelania do cywilów - powiedział Ibrajew. Prezydent Bakijew i jego rodzina przed ucieczką na południe kraju okradli skarb, zmuszając rząd tymczasowy, potrzebujący pieniędzy, do zamrożenia systemu bankowego - ujawnił przedstawiciel rządu tymczasowego Edil Bajsałow.
- Skarb jest niemal pusty, środki przetransferowano. To dlatego zamroziliśmy system bankowy, uważamy, że banki, pod kontrolą Bakijewa, będą chciały wywieźć te środki z kraju - wyjaśnił Bajsałow, szef gabinetu Rozy Otunbajewej, która stanęła na czele rządu tymczasowego. Według Bajsałowa na rachunku zostało jedynie ok. 16 mln euro. - Odkryliśmy w organach państwa niezaprzeczalne dowody kryminalnej organizacji kierowanej przez Bakijewa - dodał.
Basajłow zaznaczył również, że policja na rozkaz brata Bakijewa, dowodzącego gwardią prezydencką, zaczęła strzelać w środę do uczestników demonstracji. Otwarcie ognia miało aprobatę prezydenta. - Kurmanbek Bakijew starał się wtrącić kraj w wojnę domową. Mamy dowody, że jego bliscy usiłowali zaatakować wojskowy garnizon w Maiły Suu w rejonie Dżalalabadu - oznajmił Bajsałow, oskarżając rodzinę prezydenta o próby zabójstw przedstawicieli nowych władz.
Według portalu Fergana.ru Kurmanbek Bakijew i jego bracia Dżanisz i Ahmad znajdują się w miejscowości Markai w regionie leżącego na południu miasta Dżalalabad. Według kirgiskiego ministerstwa zdrowia w zamieszkach zginęło co najmniej 76 osób, w większości od ran postrzałowych z broni palnej, a około 1500 odniosło obrażenia. - Cała wina za śmierć tych ludzi spada na dawnego szefa państwowej służby bezpieczeństwa - powiedział wicepremier tymczasowego rządu kirgiskiego Azimbek Beknazarow.
PAP, arb