- Ale ta katastrofa, chociaż sama w sobie tragiczna, przyczyniła się też do tego - mówił Pomianowski - że nasi wschodni sąsiedzi dowiedzieli się, że mogą też dzielić z Polakami żałobę po ofiarach zbrodni stalinowskich. A o tych zbrodniach, jak podkreślił, naród rosyjski wie aż nazbyt dobrze. - Ze względu na tę swoją wiedzę przez długi czas lekceważyli nasze straszne wspomnienie i nasz ciężki i nieuleczalny ból - powiedział. Przypomniał, że według niedawnych badań niezależnego moskiewskiego ośrodka badania opinii społecznej Centrum Jurija Lewady, tyko 18 proc. Rosjan było świadomych tego, że za mord katyński odpowiadał Józef Stalin i jego najbliżsi współpracownicy. Teraz jednak, według Pomianowskiego, Rosjanie dowiedzieli się nie tylko, czym był Katyń, ale też czym dla Polaków jest ta zbrodnia i jej wieloletnie ukrywanie. - Dowiedzieli się przy tej okazji, że mogą czuć to samo, co Polacy, wobec tego wydarzenia i jemu podobnych - powiedział.
- Co dla mnie najważniejsze, to fakt, że uczucia rosyjskiego społeczeństwa odczuł i ocenił człowiek, który kroku nie robi bez sprawdzenia, czy to, co on mówi, zostanie przez jego rodaków przyjęte do wiadomości i nie tylko zaakceptowane, ale potwierdzone własnymi czynami. Myślę o Włodzimierzu Putinie, który jest kimś więcej, jak się okazało, niż tylko bardzo zręcznym politykiem - tłumaczył Pomianowski. Jak ocenił, Putin już wcześniej, kiedy zdecydował się na udział w obchodach rocznicy zbrodni katyńskiej, zachował się bardzo pięknie. - Zjawił się na grobach naszych oficerów, a to mnie szczególnie wzruszyć musiało, bo leży tam także mój stryj, kawaler orderu Virtuti Militari i Krzyża Walecznych, Mieczysław Birnbaum - mówił.
Według Pomianowskiego, po katastrofie w Smoleńsku Putin jeszcze bardziej wszystkich zaskoczył: wobec premiera Tuska i wobec trumny ze zwłokami polskiego prezydenta zachował się z godnością i współczuciem, pokazał ludzką twarz. Ponadto, współpracujący bardzo blisko z Putinem, prezydent Dimitrij Miedwiediew ogłosił poniedziałek dniem żałoby narodowej w Rosji. - Rozkazał Rosjanom i wierzę, że spotkał się z godziwym przyjęciem tego, co mówi, aby podzielili naszą żałobę. Uczynił rzecz w historii Rosji nieznaną. Dzisiejszy dzień jest dniem narodowej żałoby w Rosji, co jest faktem bez precedensu - powiedział Pomianowski.
- Mam nadzieję też, że te oznaki współczucia nie będą służyły tylko do zakończenia pięknym, czułym akordem tej sprawy, ale pomogą w zrozumieniu nie tylko naszej żałoby, ale także naszych potrzeb. Pomogą w prowadzeniu dalszych rozmów, np. na temat renegocjacji umowy na dostawy surowców energetycznych, która jak dotąd czyni nas absolutnie zależnymi od Gazpromu na okres długich dziesiątków lat. Jestem pewien, że inaczej będzie się o tych sprawach rozmawiało, jeżeli wola polityczna będzie nie tylko po rosyjskiej, jak widać uczulonej już stronie, ale też po stronie naszych polityków, którzy nie zawsze potrafią wykorzystać dobrą wolę swojego sąsiada. W takiej atmosferze trzeba wszystkie rozmowy prowadzić, nie tylko żałobne, ale omawiać tak wszystkie obchodzące nas wspólne sprawy - uznał Pomianowski.PAP, arb