Jedna z najbardziej opiniotwórczych gazet na Ukrainie, tygodnik „Dzerkało Tyżnia" zaznaczając, że od relacji między Moskwą a Warszawą zależy sytuacja w regionie, rysuje dwa możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń. Pierwszy to ocieplenie stosunków między Polakami a Rosjanami oparte na międzyludzkim zrozumieniu, współczuciu i historycznym pokonaniu wzajemnych animozji. Drugi – przeciwny - zakłada pogłębienie przepaści między naszymi państwami, spowodowane poczuciem krzywdy, że oto kolejna polska tragedia wydarzyła się w Rosji.
W tekście dominuje ton sceptycyzmu wobec polsko – rosyjskiego pojednania (nie pierwsze to zresztą delikatne utyskiwania redakcji w stronę Warszawy. Niedługo po przejęciu władzy przez Donalda Tuska w tygodniku ukazał się krytyczny artykuł sugerujący, że w przeciwieństwie do poprzedniej ekipy, rząd gdańskiego premiera będzie się orientował przez Kaliningrad na Moskwę, a nie jak dotychczas na Kijów). Jest to w pewien sposób zrozumiałe – u nas podobne niepokoje budzą przecież dobre relacje Niemiec z Rosją.Dlatego warto przypominać sąsiadom znad Dniepru, że ocieplenie relacji z Moskwą nie oznacza zmiany wektora polskiej polityki wobec Kijowa i nie odbędzie się ich kosztem. Ścisła współpraca z Ukrainą jest filarem naszej polityki zagranicznej. To jedna strona medalu. Jest jednak i druga: Ukraina od czasów pomarańczowej rewolucji traktuje poparcie Polski jako oczywistą oczywistość. W ostatnich latach nierównowaga przekładanych sił w budowaniu dobrosąsiedzkich stosunków była dość widoczna. Nasze starania przypominały nieraz stawanie w konkury do nieco marudnej panny. Dlatego dobrze się stanie, jeśli nagła konkurencja Rosji (nawet nadmiernie rozdmuchana przez media) podziała ożywczo na Kijów.
Dla małego eksperymentu zacytowałam ukraińskim znajomym słowa rosyjskiego pisarza z pierwszej połowy XX w., Dmitrija Mereżkowskiego: "Rosja jest rodzaju żeńskiego. Ale nigdy nie miała męża. Tatarzy, carowie, bolszewicy tylko ją zgwałcili. Jednym mężem dla Rosji mogłaby być Polska".Byli w lekkiej konsternacji:
- Dotychczas jedyną możliwą żoną dla Polski była przecież Ukraina – odpowiedzieli.