O takim zwycięstwie wyborczym może marzyć każda partia polityczna w każdym kraju. Prawicowy Fidesz byłego premiera Viktora Orbana zgarnął wszystko - będzie mógł stworzyć rząd, ale też obsadzić stanowisko prezesa Trybunału Konstytucyjnego i wyznaczyć swojego człowieka na prezydenta Węgier.
Fakt, że w kolejnym europejskim kraju w wyborach zwycięża frakcja o odcieniu prawicowym jest znamienny. To zjawisko widać było przy okazji ubiegłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale też i w przypadku konkretnych wyborów krajowych. To znak, że większości europejskich obywateli lewica kojarzy się z recesją i kryzysem finansowym. Albo - inaczej rzecz ujmując - wyborcy uważają, że na ciężkie czasy lepsza będzie prawica u władzy.
Na Węgrzech kryzys był faktycznie katastrofalny i choć udało się powstrzymać najsilniejszą jego falę, dalej sytuacja gospodarcza pozostawia wiele do życzenia. Swoje niezadowolenie z rządów socjalistów, którzy rządzili przez dwie kadencje, Węgrzy pokazali co najmniej dwa razy. W 2006 r. po wybuchu skandalu z przeciekiem cynicznych wypowiedzi premiera Gurcyanego tysiące Węgrów wyszło na ulice. Na mniejszą skalę powtórzyli to po wybuchu kryzysu finansowego.
Fakt, że Orban wygrał w tak miażdżący sposób i zgarnął wszystko, oznacza, że o tyle większa będzie odpowiedzialność na nim spoczywająca. A czeka go wyprowadzenie gospodarki z kryzysu i wyznaczenie kierunków na przyszłość. W razie niepowodzenia nie będzie mógł obciążyć winą koalicjantów lub tłumaczyć się zbyt małą władzą.
Na Węgrzech kryzys był faktycznie katastrofalny i choć udało się powstrzymać najsilniejszą jego falę, dalej sytuacja gospodarcza pozostawia wiele do życzenia. Swoje niezadowolenie z rządów socjalistów, którzy rządzili przez dwie kadencje, Węgrzy pokazali co najmniej dwa razy. W 2006 r. po wybuchu skandalu z przeciekiem cynicznych wypowiedzi premiera Gurcyanego tysiące Węgrów wyszło na ulice. Na mniejszą skalę powtórzyli to po wybuchu kryzysu finansowego.
Fakt, że Orban wygrał w tak miażdżący sposób i zgarnął wszystko, oznacza, że o tyle większa będzie odpowiedzialność na nim spoczywająca. A czeka go wyprowadzenie gospodarki z kryzysu i wyznaczenie kierunków na przyszłość. W razie niepowodzenia nie będzie mógł obciążyć winą koalicjantów lub tłumaczyć się zbyt małą władzą.