Tajskie siły bezpieczeństwa zagroziły, że usuną demonstrantów z okupowanej przez nich biznesowej dzielnicy Bangkoku i - jeśli okaże się to konieczne - użyją siły. Rzecznik armii Sansern Kaewkamnerd powiedział, że rząd nakazał policji usunięcie demonstrantów, zwanych "czerwonymi koszulami" z okolic biznesowej dzielnicy Silom.
Według Kaewkamnerda policja będzie starała się zmusić demonstrantów do upuszczenia tej okolicy wszystkimi możliwymi środkami, uciekając się do użycia siły, jeśli okaże się to konieczne. Podkreślił też, że chodzi o oczyszczenie otoczenia szpitala, który znajduje się w pobliżu. Demonstranci okupują luksusową okolicę Bangkoku od 3 kwietnia. Wiele sklepów, hoteli i kompleksów handlowych zostało tam zamkniętych.
Władze podjęły już raz próbę oczyszczenia tej okolicy z demonstrantów 10. kwietnia, ale doprowadziło to do zamieszek, w których zginęło 25 osób, a ponad 800 zostało rannych. W niedzielę ma się odbyć nadzwyczajne posiedzenie gabinetu premiera Abhisita Vejjajivy poświęcone metodom rozwiązania konfliktu, który według obserwatorów może się przerodzić w "niewypowiedzianą wojnę domową".
Politycznym inspiratorem działań "czerwonych koszul" jest najprawdopodobniej obalony w 2006 roku pod formalnym zarzutem korupcji były premier Tajlandii Thaksin Shinawatra, który przebywa za granicą. Popularność wśród mieszkańców wiejskich terenów na północy kraju zyskał dzięki swemu programowi reform społecznych.
PAP, arb