Wcześniej tysiące pracowników sektora publicznego protestowało w centrum Aten przeciw krokom oszczędnościowym, o których zadecydował rząd, a których elementem są głębokie cięcia płac i emerytur. We wtorek z powodu wiecu zwołanego przez związek zawodowy ADEDY zamknięte były ministerstwa, urzędy podatkowe, szkoły i szpitale. Łącznie odbyły się w Atenach trzy manifestacje. Mniej niż tysiąc demonstrantów z PAME (związku zawodowego Partii Komunistycznej) udało się pod parlament, a potem rozeszło się w spokoju. Podczas manifestacji około dwustu z nich na kilka godzin wdarło się na teren Akropolu. Pod parlamentem zebrało się też kilkuset nauczycieli szkół prywatnych, którzy skierowali do parlamentu delegację ze swymi żądaniami. Trzecią manifestację organizował związek ADEDY.
Agencja Reutera ocenia, że kilkutysięczne demonstracje nie są liczne w porównaniu z zamieszkami z 2008 roku, kiedy po zabiciu nastolatka przez policjanta protesty sparaliżowały Ateny. Jednak po ogłoszeniu w niedzielę przez rząd socjalisty Jeorjosa Papandreu planów drakońskich oszczędności społeczny gniew rośnie.
W środę rozpocznie się strajk generalny - rano i wieczorem nie będzie działał transport publiczny, przez cały dzień zamknięte będą urzędy. W szpitalach będą działały tylko pogotowia. Greccy kontrolerzy lotów również dołączą na 24 godziny do strajku generalnego. W związku z tym odwołane zostaną wszystkie loty do i z Grecji. Głosowanie w greckim parlamencie w sprawie pakietu reform ma się odbyć pod koniec tygodnia. W zamian za oszczędności pogrążona w kryzysie Grecja ma otrzymać pomoc finansową od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 110 mld dolarów do 2012 roku.
PAP, arb