Wyciągając wnioski z paraliżu ruchu lotniczego po wybuchu wulkanu na Islandii, ministrowie transportu UE zapowiedzieli szybsze dokończenie budowy jednolitego europejskiego nieba, by koordynować kontrolę ruchu w UE. "Musimy się przygotować na wypadek kolejnej eksplozji wulkanu. Musimy być szybsi i bardziej elastyczni", podkreślają komisarze.
"Trzeba przyspieszyć cały proces wdrażania pakietu środków o jednolitym unijnym niebie (Single European Sky II - SES II)" - powiedział po nadzwyczajnym spotkaniu ministrów w Brukseli hiszpański minister transportu Jose Blanco Lopez.
Unijny komisarz ds. transportu Siim Kallas podkreślił, że UE musi być przygotowana na wypadek kolejnej eksplozji wulkanu. "To będzie się zdarzać - może w przyszłym tygodniu, może za 20 lat. Musimy być szybsi i bardziej elastyczni, a przede wszystkim potrzebujemy pakietu środków, które zapewnią milionom obywateli i przedsiębiorcom, że nie będą musieli ponownie przeżywać kryzysu, jaki wydarzył się w ostatnich tygodniach" - powiedział.
Do końca br. powstanie komórka kryzysowa przewidziana w pakiecie przyjętym w 2008 r. Ma być też gotowy harmonogram szybszego wdrażania pozostałych postanowień, które początkowo miały wejść w życie do 2012 r.
"Nie było na sali ani jednego głosu przeciwko przyspieszeniu wdrażania wspólnego zarządzania przestrzenią powietrzną" - cieszył się reprezentujący Polskę Tadeusz Jarmuziewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury odpowiedzialny za lotnictwo. Przyznał, że realizacja SES II oznacza dla władz krajowych oddanie części narodowych kompetencji. "Żaden kraj nie da sam rady tego problemu rozwiązać" - tłumaczył.
Podział unijnego nieba na wzór amerykański
W pakiecie SES II przewidziany jest podział unijnego nieba na dziewięć stref kontroli (tzw. funkcjonalne bloki przestrzeni powietrznej, z ang. FAB) na mocy odpowiednich umów między krajami. Na razie powstał tylko jeden taki blok, grupujący kraje Beneluksu, Francję, Niemcy i Szwajcarię. Polska ma być w bloku bałtyckim razem Litwą. Wiceminister Jarmuziewicz powiedział, że polsko-litewski blok może powstać nawet już w tym roku.
"Czeka nas ewolucja podobna do amerykańskiej. W USA są trzy (ośrodki zarządzania ruchem - PAP). Amerykanie rozpoczynali od ogromnej ich liczby, nastąpiły połączenia i zrobiło się ich mniej" - powiedział. "Główną przesłanką do tworzenia bloków jest bezpieczeństwo i koszty zarządzania" - podkreślił.
Szacuje się, że zastąpienie obecnych ponad 60 ośrodków kontroli w Europie (niektóre kraje mają po kilka) nawet trzykrotnie zwiększy przepustowość europejskiej przestrzeni powietrznej, zoptymalizuje bezpieczeństwo lotów i pozwoli zredukować koszty finansowe o 30-40 proc. Nowa struktura ma usprawnić reakcję w przypadku kryzysu: obecnie UE składa się z 27 przestrzeni powietrznych i decyzja o ich zamykaniu lub otwieraniu należy do wyłącznych kompetencji narodowych, co przed dwoma tygodniami wzmogło jeszcze paraliż ruchu.
Potrzebny jeden wspólny kontroler
Dlatego Komisja Europejska przekonuje, że "europejskie niebo potrzebuje jednego europejskiego kontrolera". SES II przewiduje taki europejski organ kontroli ruchu lotniczego, którego zadaniem byłoby doradzanie władzom krajowym w podejmowaniu takich decyzji, jak np. zamykanie przestrzeni powietrznej. To pozwoliłoby na koordynację na wspólnych zasadach. Polska uważa, że najlepiej przekazać dodatkowe uprawnienia Eurocontrolowi, który dysponuje już odpowiednim doświadczeniem, choć jest instytucją pozaunijną. Eurocontrol powstał w 1960 roku jako organizacja cywilno-wojskowa i zrzesza w sumie 38 krajów (w tym Turcję i Ukrainę). Obecnie instytucja ta (pełna nazwa: Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej) jest agencją międzyrządową i służy tak naprawdę sprawnemu przepływowi informacji o działaniach podejmowanych na poziomie krajowym.
W dłuższej perspektywie ministrowie transportu zgodzili się na opracowanie lepszej metodologii oceny zagrożenia dla lotnictwa, związanego z wybuchem wulkanów. Ma być powołana grupa ekspertów, którzy opracują do września unijną propozycję nowych przepisów w ramach Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego.
PAP, im
Unijny komisarz ds. transportu Siim Kallas podkreślił, że UE musi być przygotowana na wypadek kolejnej eksplozji wulkanu. "To będzie się zdarzać - może w przyszłym tygodniu, może za 20 lat. Musimy być szybsi i bardziej elastyczni, a przede wszystkim potrzebujemy pakietu środków, które zapewnią milionom obywateli i przedsiębiorcom, że nie będą musieli ponownie przeżywać kryzysu, jaki wydarzył się w ostatnich tygodniach" - powiedział.
Do końca br. powstanie komórka kryzysowa przewidziana w pakiecie przyjętym w 2008 r. Ma być też gotowy harmonogram szybszego wdrażania pozostałych postanowień, które początkowo miały wejść w życie do 2012 r.
"Nie było na sali ani jednego głosu przeciwko przyspieszeniu wdrażania wspólnego zarządzania przestrzenią powietrzną" - cieszył się reprezentujący Polskę Tadeusz Jarmuziewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury odpowiedzialny za lotnictwo. Przyznał, że realizacja SES II oznacza dla władz krajowych oddanie części narodowych kompetencji. "Żaden kraj nie da sam rady tego problemu rozwiązać" - tłumaczył.
Podział unijnego nieba na wzór amerykański
W pakiecie SES II przewidziany jest podział unijnego nieba na dziewięć stref kontroli (tzw. funkcjonalne bloki przestrzeni powietrznej, z ang. FAB) na mocy odpowiednich umów między krajami. Na razie powstał tylko jeden taki blok, grupujący kraje Beneluksu, Francję, Niemcy i Szwajcarię. Polska ma być w bloku bałtyckim razem Litwą. Wiceminister Jarmuziewicz powiedział, że polsko-litewski blok może powstać nawet już w tym roku.
"Czeka nas ewolucja podobna do amerykańskiej. W USA są trzy (ośrodki zarządzania ruchem - PAP). Amerykanie rozpoczynali od ogromnej ich liczby, nastąpiły połączenia i zrobiło się ich mniej" - powiedział. "Główną przesłanką do tworzenia bloków jest bezpieczeństwo i koszty zarządzania" - podkreślił.
Szacuje się, że zastąpienie obecnych ponad 60 ośrodków kontroli w Europie (niektóre kraje mają po kilka) nawet trzykrotnie zwiększy przepustowość europejskiej przestrzeni powietrznej, zoptymalizuje bezpieczeństwo lotów i pozwoli zredukować koszty finansowe o 30-40 proc. Nowa struktura ma usprawnić reakcję w przypadku kryzysu: obecnie UE składa się z 27 przestrzeni powietrznych i decyzja o ich zamykaniu lub otwieraniu należy do wyłącznych kompetencji narodowych, co przed dwoma tygodniami wzmogło jeszcze paraliż ruchu.
Potrzebny jeden wspólny kontroler
Dlatego Komisja Europejska przekonuje, że "europejskie niebo potrzebuje jednego europejskiego kontrolera". SES II przewiduje taki europejski organ kontroli ruchu lotniczego, którego zadaniem byłoby doradzanie władzom krajowym w podejmowaniu takich decyzji, jak np. zamykanie przestrzeni powietrznej. To pozwoliłoby na koordynację na wspólnych zasadach. Polska uważa, że najlepiej przekazać dodatkowe uprawnienia Eurocontrolowi, który dysponuje już odpowiednim doświadczeniem, choć jest instytucją pozaunijną. Eurocontrol powstał w 1960 roku jako organizacja cywilno-wojskowa i zrzesza w sumie 38 krajów (w tym Turcję i Ukrainę). Obecnie instytucja ta (pełna nazwa: Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej) jest agencją międzyrządową i służy tak naprawdę sprawnemu przepływowi informacji o działaniach podejmowanych na poziomie krajowym.
W dłuższej perspektywie ministrowie transportu zgodzili się na opracowanie lepszej metodologii oceny zagrożenia dla lotnictwa, związanego z wybuchem wulkanów. Ma być powołana grupa ekspertów, którzy opracują do września unijną propozycję nowych przepisów w ramach Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego.
PAP, im