Nawiązując do niedawnego oświadczenia brytyjskiej aktorki Charlotte Lewis, która oświadczyła, że jako 16-latka była molestowana seksualnie przez Polańskiego, Kouchner powiedział rozgłośni Radio J, że to oskarżenie po 25 latach wydaje się mu "osobliwe".
Z kolei minister kultury Francji Frederic Mitterrand, który w wywiadzie dla radia Europe1 podkreślił, że jego obowiązkiem jako członka rządu jest milczenie w sprawie Polańskiego, nie omieszkał przypomnieć o swojej "znanej opinii na ten temat". Mitterrand, krytykowany za wsparcie Romana Polańskiego po jego zatrzymaniu, oświadczył wówczas, że reżyser ma prawo do "solidarności i współczucia". Wyraził też wątpliwości, czy amerykańskie sądownictwo sprawiedliwie potraktuje Polańskiego.
Były minister kultury Jacques Lang powiedział w niedzielę szwajcarskiemu dziennikowi "Le Matin Dimanche", że Szwajcaria nie powinna wydawać Polańskiego Stanom Zjednoczonym.
Zastrzegł, że jest przeciwny wszelkim aktom przemocy i uprzywilejowanemu traktowaniu, lecz, jak podkreślił, Polański nie powinien być ofiarą swej sławy. Jego zdaniem "zamkniętą sprawę otwarto (w sądzie USA), by dzięki Polańskiemu zyskać rozgłos".
Oświadczenie brytyjskiej aktorki o molestowaniu jej przez reżysera były minister nazwał "nową jawną manipulacją".
76-letni polsko-francuski reżyser przebywa obecnie w areszcie domowym w swej rezydencji w szwajcarskim Gstaad, oczekując wyniku postępowania ekstradycyjnego. Postępowanie to wszczęto po zatrzymaniu go na lotnisku w Zurychu 26 września ubiegłego roku na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Reżyser został w 1977 roku uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią. Jednak przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił Stany Zjednoczone, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.PAP, mm