Guru lewicowej inteligencji Noam Chomsky miał wygłosić wykłady na uniwersytecie Bir Zeit w Ramallah na Zachodnim Brzegu i spotkać się z premierem Autonomii Palestyńskiej Salamem Fayyadem. Straż graniczna nie wpuściła go jednak na terytorium kraju. Dlaczego? - Z wielu powodów - oświadczył enigmatycznie rzecznik ministra spraw wewnętrznych.
O całej sytuacji profesor opowiedział w wywiadzie dla gazety "Haaretz" tuż po incydencie. Według naukowca podobne sytuacje zdarzały się w ZSRR za czasów Stalina i dlatego nie bał się nazwać rządu w Izraelu „stalinowskim reżimem".
Chomsky przez trzy godziny był przesłuchiwany przez oficera straży granicznej, który utrzymywał telefoniczny kontakt z ministerstwem spraw wewnętrznych. Został spytany między innymi o to, dlaczego wykłada na palestyńskim, a nie izraelskim uniwersytecie oraz dlaczego nie ma izraelskiego paszportu skoro jest Żydem. Na koniec oficer skomentował: - Izraelowi nie podoba się to co mówisz.
Polskie Radio, jc
Chomsky przez trzy godziny był przesłuchiwany przez oficera straży granicznej, który utrzymywał telefoniczny kontakt z ministerstwem spraw wewnętrznych. Został spytany między innymi o to, dlaczego wykłada na palestyńskim, a nie izraelskim uniwersytecie oraz dlaczego nie ma izraelskiego paszportu skoro jest Żydem. Na koniec oficer skomentował: - Izraelowi nie podoba się to co mówisz.
Wedle oświadczenia ministerstwa spraw wewnętrznych profesora nie przepuszczono przez granicę z "wielu powodów". Być może jednym z nich jest jego krytyka agresywnej polityki Izraela.
Polskie Radio, jc