Amerykanie ufundowali popiersie... Stalinowi. Poseł PO protestuje

Amerykanie ufundowali popiersie... Stalinowi. Poseł PO protestuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Józef Stalin (fot. Wikipedia) 
Popiersie Józefa Stalina stanęło w Bedford, w amerykańskim stanie Wirginia, jako element pomnika upamiętniającego lądowanie aliantów w Normandii w czasie II wojny światowej. Pomnik przedstawia liderów państw walczących przeciw hitlerowskim Niemcom.
Wizerunek Stalina wzbudził protesty. Szef fundacji odpowiedzialnej za pomnik, William McIntosh tłumaczy, że nie chodzi o uhonorowanie sowieckiego dyktatora, a jedynie o uznanie jego roli jako sojusznika w czasie II wojny światowej. - Nie chodzi o prezentację, która by pochlebiała Stalinowi - tłumaczy McIntosh. Tabliczka na popiersiu głosi: "Pamięci dziesiątek milionów tych, którzy zmarli pod rządami Stalina i w hołdzie tym, których męstwo, wierność i poświęcenie nie pozwoliły jemu i jego następcom zwyciężyć w zimnej wojnie".

Twórca popiersia Richard Pumphrey ocenił w wywiadzie, że gdyby wśród przedstawionych aliantów zabrakło Stalina, byłoby to podobne do wycięcia postaci Judasza z "Ostatniej Wieczerzy".

James Morrison, który wraz z grupą weteranów protestował przeciwko popiersiu Stalina ocenia je jako "wstyd i hańbę" dla dawnych żołnierzy. - To nie jest muzeum historii ani gabinet figur woskowych - przekonuje Morrison, wskazując, że choć pamiętanie o historii jest ważne, to jedynym celem pomnika jest uhonorowanie weteranów walk w Normandii.

Poseł do Parlamentu Europejskiego Krzysztof Lisek z PO zapowiedział skierowanie listu do Williama McIntosha, szefa fundacji National D-Day Memorial Foundation, odpowiedzialnej za pomnik. - Upamiętnianie zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami poprzez stawianie popiersia dyktatora winnego śmierci milionów ludzi jest wielce kontrowersyjne - ocenił polski eurodeputowany. W planowanym liście - jak dodał - zamierza wytłumaczyć McIntoshowi, "kim w oczach wielu narodów na świecie był i pozostaje Józef Stalin". - O podpisanie listu zwrócę się do posłów do PE podczas najbliższej sesji, a także do posłów na Sejm RP przy okazji najbliższego posiedzenia - dodał Lisek, członek Komisji Spraw Zagranicznych PE.

PAP, arb