W skład komisji mieliby wejść również przedstawiciele stron konfliktu: Turcji i Izraela.
Wojsko izraelskie dokonało abordażu promu na wodach międzynarodowych. Śmierć poniosło dziewięciu Turków, z których jeden był obywatelem USA.
Ambasador izraelski przy ONZ Michael Oren oświadczył w niedzielę, że jego rząd odrzuca pomysł powołania komisji.
"Odrzucamy komisję międzynarodową. Prowadzimy rozmowy z administracją (Baracka) Obamy na temat sposobu przeprowadzenia naszego własnego śledztwa" - oznajmił ambasador w wypowiedzi dla Fox News Sunday.
Tymczasem narasta presja opinii światowej na rząd Izraela, aby wycofał się z trwającej od blisko trzech laty blokady Strefy Gazy i zgodził się na powołanie komisji międzynarodowej.
W wielu europejskich miastach odbywały się w ciągu ubiegłego tygodnia często wielotysięczne demonstracje przeciwko przemocy stosowanej przez Izrael. Codziennie demonstrują Turcy. Mimo deszczu sześć do siedmiu tysięcy osób wyszło w niedzielę pod hasłami antyizraelskimi na ulice Ankary.
Poprzedniego dnia około sześciu tysięcy członków izraelskich organizacji pacyfistycznych i ruchów lewicowych demonstrowało przeciwko przemocy zastosowanej przez rząd wobec uczestników rejsu Flotylli Pokoju wiozącej pomoc dla Strefy Gazy.
Manifestanci nieśli izraelskie flagi na znak, że bronią istnienia państwa Izrael. Protestowali przeciwko kolonizacji Wschodniej Jerozolimy i Zachodniego Brzegu oraz blokadzie Strefy Gazy.
Niedzielne dzienniki izraelskie wyrażają opinię, że rząd Netanjahu, coraz bardziej izolowany na arenie międzynarodowej, rad nie rad będzie musiał znieść blokadę Strefy Gazy.
Na posiedzeniu izraelskiego rządu tego dnia minister do spraw socjalnych, labourzysta Isaac Herzog, oświadczył zdecydowanie, że "nadszedł czas, aby zakończyć blokadę".
Angielskojęzyczny dziennik "Jerusalem Post" przytacza opinie przedstawicieli izraelskiego ministerstwa obrony, według których Izrael zezwoli na dostarczanie pomocy humanitarnej Strefie Gazy pod warunkiem, że jej transporty będą poddawane międzynarodowej kontroli. Mogłaby to być inspekcja przeprowadzana przez przedstawicieli ONZ.
Netanjahu powtórzył jednak w niedzielę, że Izrael nie zgodzi się na przekształcenie Gazy "w irański port, przez który broń przybywałaby bez przeszkód na to terytorium". "Nie sądzę, aby to był dobry pomysł" - powiedział szef rządu izraelskiego.
Ruch "Wolna Gaza", który był inicjatorem wysłania do Strefy Gazy Flotylli Wolności z 750 osobami na pokładach sześciu statków, zapowiedział nową tego rodzaju wyprawę. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy popłynie tam w celu przełamania blokady druga Flotylla Wolności.
Tymczasem rośnie z dnia na dzień napięcie w stosunkach między Turcją a Izraelem, dwoma krajami, które do niedawna utrzymywały między sobą sojusz strategiczny i współpracę wywiadów.
Netanjahu zarzucił w niedzielę Turcji, że pozwoliła, aby na jej statek "Mavi Marmara" wsiadła "bez kontroli" grupa "aktywistów nastawionych na przemoc", która "zapoczątkowała starcie z izraelskimi żołnierzami".
Wicepremier i zarazem rzecznik tureckiego rządu Cemil Cicek odrzucił zdecydowanie to oskarżenie i powiedział: "Razem z premierem Recepem Tayyipem Erdoganem odwiedziłem w szpitalu rannych z rejsu Flotylli Wolności. Opowiedzieli nam rzeczy, których ludzkie sumienie nie jest w stanie zaakceptować. Byli poddawani różnym torturom. To widać dokładnie po śladach, jakie tortury pozostawiły na ich ciałach".
Turcja - zapowiedział Cicek - zwróci się do Europejskiego Komitetu Zapobiegania Torturom, aby przesłuchał ofiary tortur.
Turecki "Hurriyet" opublikował w niedzielę serię zdjęć z pokładu "Mavi Marmara", które - jak pisze -udało się odtworzyć, choć służby izraelskie próbowały je skasować na kartach pamięci, "aby nie zaszkodziły wizerunkowi armii Izraela".
Na jednym ze zdjęć widać płaczącego izraelskiego żołnierza z krwawiącą głową, prawdopodobnie pobitego przez członków załogi statku. Na drugim zdjęciu pobity i krwawiący izraelski żołnierz w kominiarce leży na pokładzie, otoczony przez kilku uczestników rejsu. Na kolejnym są zwłoki tureckiego fotografa Cevdeta Kiliclara, zabitego strzałem w głowę oddanym z małej odległości. Ostatnia fotografia pokazuje członków załogi, jak wbiegają na pokład z ładunkiem cebuli, aby rzucać nią w izraelskie śmigłowce.
W niedzielę władze izraelskie dokonywały formalności związanych z wydaleniem z kraju pasażerów ostatniego statku Flotylli Wolności, irlandzkiego "Rachel Corrie", płynącego z ładunkiem humanitarnym dla Strefy Gazy. Statek został zatrzymany w sobotę bez użycia przemocy przez wojsko izraelskie.
Kubańczyk, członek załogi, i sześciu Malajczyków: deputowany Mihd Nizar Zakaria, dwaj dziennikarze telewizyjni i trzej działacze malajskiej organizacji Perdana Global Peace przybyli w sobotę w południe do Jordanii. Dwanaście innych osób oczekiwało na odlot w areszcie portu lotniczego Ben Gurion pod Tel Awiwem.
Opóźnienie w ich wydaleniu poza granice Izraela było spowodowane tym, że niektórzy odmówili początkowo podpisania deklaracji, w której zrzekają się prawa wystąpienia ze skargą do izraelskich sądów.
Jest wśród nich laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, 66-letnia Irlandka, pani Mairead Corrigan Maguire, znana obrończyni praw Palestyńczyków.pap, em