Pracownicy koncernu BP, którzy ocaleli z wybuchu platformy wiertniczej Deepwater Horizon mówią, że nie stosowano wymaganych procedur. Obchodzono zabezpieczenia by zwiększyć wydobycie.
Robotnicy z platformy opowiadają, że chodzenie na skróty było standardem w BP. Opisują przypadki, w których zmniejszano konieczną do obsługi platformy ilość pracowników czy nie przestrzegano standardów bezpieczeństwa. - W noc przed wypadkiem przedstawiciel BP kazał nam zastąpić ciężki muł, utrzymujący niskie ciśnienie w odwiercie, wodą morską, aby przyspieszyć wydobycie - twierdzą ocalali pracownicy platformy. - Byliśmy pięć tygodni opóźnieni w wydobyciu, co kosztowało BP 750 tysięcy dolarów dziennie - tłumaczą.
Jak wynika z ustaleń komisji badającej przyczyny katastrofy, robotnicy na Deepwater Horizon pracowali nawet 24 godziny bez przerwy. Siedmiu z jedenastu mężczyzn, którzy zginęli pracowało na takich właśnie, dobowych, zmianach.
Robert Wine, rzecznik BP twierdzi, odrzuca twierdzenia pracowników. - Bezpieczeństwo zawsze było i jest priorytetem koncernu - mówi.
PP / tvn24, cnn