Amerykańska sekretarz stanu Hillary Rodham Clinton powiedziała, że decyzja ONZ o nałożeniu nowych sankcji na Iran jest zwycięstwem politycznego zaangażowania administracji Obamy.
Clinton stwierdziła, że nałożenie kolejnej puli sankcji na Teheran za jego program nuklearny udowodniło, że Barack Obama obrał właściwe dyplomatyczne podejście wobec islamskiej republiki, a decyzja Iranu, żeby odwrócić się plecami do Białego Domu przekonała świat o konieczności nałożenia dalszych sankcji.
"Jesteśmy usatysfakcjonowani pozytywną odpowiedzią będącą wynikiem naszego całorocznego zaangażowania. Kiedy podjęliśmy się tego wysiłku, nie było wśród międzynarodowej społeczności apetytu na dalszą presję na Iran w formie sankcji. Wyzwanie, któremu stawił czoło prezydent Obama próbując wyciągnąć dłoń i zbliżyć się do Iranu było politycznie trudne, ale przysłużyło się bardzo ważnemu celowi, żeby zademonstrować, iż Stany Zjednoczone były gotowe na dyplomatyczne podejście" - powiedziała Clinton.
Była pierwsza dama dodała też, że departament stanu mianował Roberta Einhorna na doradcę ds. nieproliferacji i jego zadaniem będzie dowodzenie grupą mającą na celu upewnienie się, że sankcje rzeczywiście zostaną wcielone w życie - Chcemy być pewni, że nie zatwierdzimy sankcji, a potem to, czy zostaną wprowadzone zostawimy czystemu przypadkowi - oświadczyła Clinton dodając, że wciąż jest możliwa dla Teheranu droga dyplomacji - Chcemy ich z powrotem przy negocjacyjnym stole.
Sekretarz stanu zasugerowała również, że USA będą skłonne zasiąść do rozmów z Iranem w towarzystwie Turcji i Brazylii, które głosowały przeciw sankcjom. Podkreśliła jednocześnie, że na razie oczekuje, iż te kraje będą respektować wprowadzone rozwiązanie, co jest obowiązkiem wszystkich państw należących do ONZ.
Hillary Clinton wygłosiła swój komentarz po głosowaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, podczas którego stosunkiem głosów 12 do 2 przegłosowano nałożenie kolejnej tury sankcji. Od głosowania wstrzymał się Liban. Clinton zatelefonowała do prezydenta tego kraju Michela Suleimana i zapewniła go, że taka sytuacja będzie dobra dla jego państwa i Liban ujrzy korzyści płynące z "międzynarodowego porządku".
The Associated Press, KK
"Jesteśmy usatysfakcjonowani pozytywną odpowiedzią będącą wynikiem naszego całorocznego zaangażowania. Kiedy podjęliśmy się tego wysiłku, nie było wśród międzynarodowej społeczności apetytu na dalszą presję na Iran w formie sankcji. Wyzwanie, któremu stawił czoło prezydent Obama próbując wyciągnąć dłoń i zbliżyć się do Iranu było politycznie trudne, ale przysłużyło się bardzo ważnemu celowi, żeby zademonstrować, iż Stany Zjednoczone były gotowe na dyplomatyczne podejście" - powiedziała Clinton.
Była pierwsza dama dodała też, że departament stanu mianował Roberta Einhorna na doradcę ds. nieproliferacji i jego zadaniem będzie dowodzenie grupą mającą na celu upewnienie się, że sankcje rzeczywiście zostaną wcielone w życie - Chcemy być pewni, że nie zatwierdzimy sankcji, a potem to, czy zostaną wprowadzone zostawimy czystemu przypadkowi - oświadczyła Clinton dodając, że wciąż jest możliwa dla Teheranu droga dyplomacji - Chcemy ich z powrotem przy negocjacyjnym stole.
Sekretarz stanu zasugerowała również, że USA będą skłonne zasiąść do rozmów z Iranem w towarzystwie Turcji i Brazylii, które głosowały przeciw sankcjom. Podkreśliła jednocześnie, że na razie oczekuje, iż te kraje będą respektować wprowadzone rozwiązanie, co jest obowiązkiem wszystkich państw należących do ONZ.
Hillary Clinton wygłosiła swój komentarz po głosowaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, podczas którego stosunkiem głosów 12 do 2 przegłosowano nałożenie kolejnej tury sankcji. Od głosowania wstrzymał się Liban. Clinton zatelefonowała do prezydenta tego kraju Michela Suleimana i zapewniła go, że taka sytuacja będzie dobra dla jego państwa i Liban ujrzy korzyści płynące z "międzynarodowego porządku".
The Associated Press, KK