Według szefa rosyjskiego MSZ, w Waszyngtonie strona rosyjska "spróbuje wyjaśnić, jak się ma porozumienie dwóch prezydentów o wspólnej analizie zagrożeń jako pierwszym kroku w kierunku budowy w Europie wspólnej tarczy antyrakietowej do tych działań, które już podejmują Stany Zjednoczone na podstawie własnych decyzji". Ławrow zauważył, że dopóki będą trwały dwustronne kontakty USA z poszczególnymi krajami, opierające się na amerykańskich ocenach zagrożenia rakietowego, dopóty zakończenie amerykańsko-rosyjskich analiz będzie hamowane. - Z tego samego powodu zamrożona została dyskusja na temat tego, jaka będzie obrona przeciwrakietowa NATO - zaznaczył. - Jeśli wszystko zakończy się tym, że Amerykanie sformułują własną koncepcję, która zostanie zaakceptowana przez NATO, a nam powiedzą, byśmy przyłączyli się do tego procesu, to nie będzie to tym, co do czego porozumieli się Miedwiediew i Obama - dodał szef rosyjskiej dyplomacji.
"Nowa tarcza nie jest lepsza od starej"
We wrześniu 2009 roku Obama ogłosił rezygnację z planów rozmieszczenia w Europie Środkowej elementów stacjonarnej tarczy antyrakietowej USA. Koncepcja poprzedniej administracji Stanów Zjednoczonych zakładała ulokowanie 10 rakiet przechwytujących dalekiego zasięgu w Polsce i radaru w Czechach. Obama - z powodu wątpliwości co do skuteczności tego systemu i ze względów finansowych - odstąpił od tamtych planów na rzecz rozmieszczenia w Europie mobilnych naziemnych rakiet SM-3, dotychczas wytwarzanych w wersji morskiej.
Ławrow oświadczył, że Rosja wciąż analizuje ów alternatywny plan administracji Obamy. - Ewolucja tej alternatywy zakłada, że w latach 2018-20 ten obecnie niestrategiczny system może nabrać charakterystyk strategicznych - wskazał. Wypowiadając się na temat stosunków Rosji z NATO zaprzeczył, jakoby w nowej doktrynie wojennej Federacji Rosyjskiej Sojusz został uznany za główne zagrożenie zewnętrzne. Minister wyjaśnił, że "mowa jest tam nie o zagrożeniu lecz o niebezpieczeństwie" i że "za niebezpieczeństwo uznano nie NATO jako takie, ale zupełnie inne rzeczy". - Napisano tam, że wśród niebezpieczeństw, które dostrzega Rosja, jest dążenie NATO do przymierzania swojego potencjału siłowego do działania w dowolnej części świata z naruszeniem norm prawa międzynarodowego. Oprócz tego obrona terytorium Sojuszu zaczyna się daleko od jego granic - wyliczał.Rosja w NATO? Nigdy
Za drugie niebezpieczeństwo Ławrow uznał "przybliżanie się infrastruktury wojennej NATO do granic Rosji, w tym w ramach rozszerzania Sojuszu". - Tak więc nie można powiedzieć, że NATO jako struktura wojskowo-polityczna stanowi dla nas zagrożenie. Mamy świadomość, że Sojusz, to rzeczywistość, która nigdzie nie zniknie. Propozycja zawarcia nowego układu o bezpieczeństwie w Europie, z którą to inicjatywą wystąpił prezydent Dmitrij Miedwiediew, nie zakłada rozwiązania NATO. Jednak dla nas ważne jest, by zrozumieć, w jakim kierunku ewoluuje NATO - powiedział.
Szef dyplomacji Rosji wykluczył, by jego kraj przyłączył się do NATO. - Nikt nas tam nie zaprasza. I nie zaprosi. Nie wyobrażam sobie, jak miałoby to wyglądać. Musielibyśmy przyjąć plan działań zmierzających do członkostwa w NATO, rozliczać się wobec Sojuszu, jeździć tam i wystawać w kolejce. Ten scenariusz jest nierealistyczny - ocenił Ławrow.
Prezydent Miedwiediew w lutym tego roku zatwierdził nową doktrynę wojenną, uznającą rozszerzenie NATO i budowę systemów antyrakietowych za czynniki zagrożenia militarnego oraz dopuszczającą użycie broni jądrowej również dla odparcia agresji konwencjonalnej. Na pierwszym miejscu listy zewnętrznych czynników zagrożenia Rosji umieszczono "dążenie do powierzenia siłowemu potencjałowi NATO funkcji globalnych, realizowanych z naruszeniem norm prawa międzynarodowego, do zbliżenia infrastruktury wojskowej państw członkowskich NATO ku granicy Federacji Rosyjskiej, w tym również drogą rozszerzenia bloku". Jako potencjalne zarzewie wojny wymieniono też m.in. "tworzenie i rozwijanie systemów strategicznej obrony przeciwrakietowej, zakłócające globalną stabilność i naruszające istniejący stosunek sił w sferze rakietowo-jądrowej".
PAP, arb