Incydent z kradzieżą pieniędzy z konta śp. Andrzeja Przewoźnika to kolejny dowód, że z kondycją rosyjskich sił zbrojnych jest bardzo źle.
Przestępstwa zdarzają się w każdej armii świata – żołnierze, podobnie jak i cywile, czasem kradną, zabijają, gwałcą i biorą łapówki. Nawet w słynącej z profesjonalizmu i wysokich standardów amerykańskiej armii są takie incydenty i nie brakuje żołnierzy, którzy są lub byli na bakier z prawem (18 procent rekrutów w 2007 roku). Ale w większości państw cywilizowanego świata to margines, wyjątek od reguły.
W Rosji kondycja wojska jest bardzo zła, o czym przekonując cywilni i wojskowi eksperci, a także obrońcy praw człowieka. To w dużej mierze spadek z czasów schyłkowego Związku Sowieckiego, kiedy to zaczęto przyjmować każdego, kogo się dało. W krótkim czasie przestępczość w szeregach wojska wzrosła aż o 40 procent. Od tego czasu niewielkie się zmieniło.
Symptomatyczne jest, iż trzech z czterech zatrzymanych w sprawie incydentu z kartami śp. Andrzeja Przewoźnika było wcześniej karanych! Według rosyjskiej prasy, w 2009 roku w rezerwie poborowej pozostawało 100 tysięcy osób z wyrokami sądowymi. Podczas każdego poboru do służby wojskowej trafia około 10 tysięcy rekrutów z kryminalną przeszłością. W konsekwencji szerzy się w wojsku przestępczość oraz „fala" w stosunków do młodszych żołnierzy. O pijaństwie i sprzedawaniu broni za wódkę już nikt nie mówi, bo to stało się już normą.
W 2009 roku koszty związane z korupcją w armii rosyjskiej wyniosły około 100 milionów dolarów – dwa razy więcej niż rok wcześniej. Sześciu generałów zostało zatrzymanych. Utrudnia to wprowadzanie koniecznych reform, a także sprawia, że pieniądze – jakże potrzebne na modernizację – są marnotrawione. Każdego roku dochodzi do dziesiątków morderstw i samobójstw. Według danych „New York Times", w samym tylko 2006 roku było 292 ofiar śmiertelnych tzw. fali. Narasta więc niezadowolenie i marazm.
Pytanie, które w tej sytuacji pada brzmi: dlaczego Moskwa toleruje ten stan i trzyma w szeregach wojska bandytów? Chociaż w Rosji nie brakuje mężczyzn w wieku 18–27 lat to każdy, kto tylko może, stara się uniknąć wojska. Trend ten jest pogłębiany przez fatalną sytuację demograficzną oraz kiepski stanem zdrowia wielu potencjalnych żołnierzy. To sprawia, że często armia nie ma wyboru – i musi wcielać w swoje szeregi przestępców, by wypełniać luki kadrowe. Problem ten dotyczył kilka lat temu Amerykanów, którzy zaangażowani wojną w Iraku musieli zrobić podobnie – zaniżyć wymogi rekrutacji.
Rosyjscy decydenci starają się ten problem rozwiązać. Zdają sobie sprawę, że zdemoralizowana i rozpita armia nie przynosi chluby państwu. Rozpoczęto wiele śledztw, zapadły wyroki. Rozwiązaniem byłoby porzucenie poboru powszechnego i rozpoczęcie tworzenia armii zawodowej. Ale to niemożliwe z powodów finansowych – zawodowcy kosztują po prostu więcej, a na to rosyjskiego budżetu dzisiaj nie stać.
W Rosji kondycja wojska jest bardzo zła, o czym przekonując cywilni i wojskowi eksperci, a także obrońcy praw człowieka. To w dużej mierze spadek z czasów schyłkowego Związku Sowieckiego, kiedy to zaczęto przyjmować każdego, kogo się dało. W krótkim czasie przestępczość w szeregach wojska wzrosła aż o 40 procent. Od tego czasu niewielkie się zmieniło.
Symptomatyczne jest, iż trzech z czterech zatrzymanych w sprawie incydentu z kartami śp. Andrzeja Przewoźnika było wcześniej karanych! Według rosyjskiej prasy, w 2009 roku w rezerwie poborowej pozostawało 100 tysięcy osób z wyrokami sądowymi. Podczas każdego poboru do służby wojskowej trafia około 10 tysięcy rekrutów z kryminalną przeszłością. W konsekwencji szerzy się w wojsku przestępczość oraz „fala" w stosunków do młodszych żołnierzy. O pijaństwie i sprzedawaniu broni za wódkę już nikt nie mówi, bo to stało się już normą.
W 2009 roku koszty związane z korupcją w armii rosyjskiej wyniosły około 100 milionów dolarów – dwa razy więcej niż rok wcześniej. Sześciu generałów zostało zatrzymanych. Utrudnia to wprowadzanie koniecznych reform, a także sprawia, że pieniądze – jakże potrzebne na modernizację – są marnotrawione. Każdego roku dochodzi do dziesiątków morderstw i samobójstw. Według danych „New York Times", w samym tylko 2006 roku było 292 ofiar śmiertelnych tzw. fali. Narasta więc niezadowolenie i marazm.
Pytanie, które w tej sytuacji pada brzmi: dlaczego Moskwa toleruje ten stan i trzyma w szeregach wojska bandytów? Chociaż w Rosji nie brakuje mężczyzn w wieku 18–27 lat to każdy, kto tylko może, stara się uniknąć wojska. Trend ten jest pogłębiany przez fatalną sytuację demograficzną oraz kiepski stanem zdrowia wielu potencjalnych żołnierzy. To sprawia, że często armia nie ma wyboru – i musi wcielać w swoje szeregi przestępców, by wypełniać luki kadrowe. Problem ten dotyczył kilka lat temu Amerykanów, którzy zaangażowani wojną w Iraku musieli zrobić podobnie – zaniżyć wymogi rekrutacji.
Rosyjscy decydenci starają się ten problem rozwiązać. Zdają sobie sprawę, że zdemoralizowana i rozpita armia nie przynosi chluby państwu. Rozpoczęto wiele śledztw, zapadły wyroki. Rozwiązaniem byłoby porzucenie poboru powszechnego i rozpoczęcie tworzenia armii zawodowej. Ale to niemożliwe z powodów finansowych – zawodowcy kosztują po prostu więcej, a na to rosyjskiego budżetu dzisiaj nie stać.