Sondaże Rasmussen Reports pokazują zwykle najgorsze notowania Obamy spośród wszystkich badań opinii i są najczęściej cytowane przez prawicowe media, jak telewizja Fox News. (Różnice ocen powstają zwykle wskutek różnego sposobu zadawania pytań).
Jednak także w najnowszym sondażu Instytutu Gallupa w zeszłym tygodniu Obama dostał najniższą ocenę z dotychczasowych - tylko 46 procent ankietowanych zaaprobowało sposób sprawowania przez niego rządów.
Z sondażu agencji AP i ośrodka badania opinii GfK wynika, że 48 procent Amerykanów negatywnie ocenia sposób, w jaki Obama podchodzi do katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej. Jest to o 15 procent więcej złych ocen niż miesiąc temu.
39 procent aprobuje sposób radzenia sobie przez prezydenta z kryzysem, a reszta nie jest zdecydowana.
Szczególne pretensje mają do Obamy mieszkańcy Luizjany - stanu najbardziej dotkniętego kataklizmem.
Okazuje się, że więcej osób wystawia tam nawet lepsze oceny poprzedniemu prezydentowi George'owi W.Bushowi za sposób podejścia do huraganu Katrina w 2005 r., który spowodował tragiczną w skutkach powódź w Nowym Orleanie.
Obamie zarzuca się, że zbyt późno zaangażował się w walkę z kataklizmem, nie okazywał na początku emocji i zbyt łagodnie traktował początkowo koncern BP, który jest odpowiedzialny za katastrofę.
Wytyka się też rządowi szereg zaniedbań, jak nieskorzystanie z pomocy innych krajów, które oferowały swoje statki do ściągania plamy ropy naftowej z wód zatoki.
Wtorkowe telewizyjne przemówienie Obamy z Białego Domu na temat katastrofy zbiera mieszane recenzje. Przeważa opinia, że raczej nie pomoże prezydentowi.
pap, em