W ramach tych zmian liczba posłów Izby Gmin, począwszy od następnej kadencji parlamentu, zmniejszy się z 650 do 600, co pozwoli zaoszczędzić 12 mln funtów rocznie na poselskich dietach, emeryturach i świadczeniach.
Zmiany w parlamencie
Rozwiązanie parlamentu wymagać będzie kwalifikowanej większości dwóch trzecich głosów, zamiast jak obecnie zwykłej większości. Po przegranym dla rządu głosowaniu w sprawie wotum zaufania, politycy będą mieli 14 dni na utworzenie nowego rządu. Wszystkie okręgi wyborcze będą równe, z dwoma wyjątkami dla szkockich wysp.
Parlament będzie miał z góry wyznaczoną 5-letnią kadencję, a premier straci możliwość rozpisania wyborów w terminie, który mu najbardziej odpowiada ze względu na notowania jego partii. W referendum wyborcy zdecydują, czy chcą utrzymania obecnej ordynacji, opartej na jednomandatowych okręgach, w których mandat zdobywa kandydat z największą liczbą głosów (tzw. FPTP) na taką, w której okręgi pozostają jednomandatowe, ale do zdobycia mandatu potrzeba co najmniej 50 proc. głosów (tzw. AV).
Przy ordynacji AV (Alternative Vote) wyborca głosuje na kilku kandydatów pod kątem swoich osobistych preferencji, a nie tylko na jednego. Clegg, który stoi na czele liberalnych demokratów, młodszego koalicyjnego partnera konserwatystów, wypowiadał się w obecności premiera Davida Camerona, by podkreślić, że przedstawia propozycje rządu, a nie tylko swojej własnej partii.
- Te głębokie zmiany są niezbędne do oczyszczenia życia politycznego i przywrócenia zaufania do politycznego systemu - zadeklarował Clegg. Za rządów premiera Tony'ego Blaira kontrola parlamentu nad rządem uważana była za niewystarczającą, a za rządów jego następcy wybuchł skandal z refundacją poselskich wydatków, który część wyborców nastawił cynicznie do politycznego establishmentu.
Negatywne przyjęcie pomysłów Clegga
Nacjonalistyczni posłowie z Walii, Szkocji i Irlandii Północnej skrytykowali wybór daty referendum wskazując, że przypada w dniu wyborów do ich lokalnych parlamentów, w czym dopatrzyli się wydźwięku lekceważącego.
Z kolei niektórzy posłowie partii konserwatywnej skrytykowali wybór daty, wyrażając obawy, że wynik referendum będzie wypaczony przez to, iż frekwencja w Walii, Szkocji i Irlandii Północnej będzie wyższa niż w Anglii, gdzie nie ma regionalnego parlamentu i w tym dniu odbędą się tylko wybory do jednej trzeciej samorządów. Clegg odparł, że celowo wybrał datę, by zapewnić wyższą frekwencję i obniżyć koszt referendum o ok. 17 mln funtów.
Spora część konserwatystów przeciwna jest planom zmiany ordynacji i wskazuje, że ordynacja AV preferuje nie najlepszych kandydatów, lecz najmniej kontrowersyjnych. Nie chcą też, by do parlamentu wchodzili posłowie z małych partii.
Polityk opozycyjnej Partii Pracy Jack Straw zarzucił rządowi, że nie skonsultował swoich propozycji i niektóre spośród nich sprawiają wrażenie nieprzemyślanych. Wskazał w tym kontekście, że pierwotne plany w sprawie rozwiązania parlamentu przewidywały, iż można by to przegłosować większością 55 proc. głosów.
Laburzyści mają też zastrzeżenia co do równej wielkości okręgów wyborczych, ponieważ te, w których mają poparcie, są zwykle mniejsze, gęściej zaludnione i miejskie. Bazą konserwatystów są okręgi wiejskie, zwykle większe. Porozumienie o referendum w sprawie ordynacji AV było kluczowym elementem układu koalicyjnego liberałów i torysów. Liberałowie zgodzili się poprzeć konserwatywne plany zmniejszenia deficytu w zamian za możliwość wprowadzenia w życie swoich propozycji reform politycznych.
Partia konserwatywna jest przeciwna zmianie ordynacji, ale będzie głosować za rozpisaniem referendum. W kampanii referendalnej jako takiej Cameron będzie bronił obecnego systemu. Laburzyści za rządów Gordona Browna sugerowali, że gotowi są poprzeć ordynację AV. Liberałowie chcieliby, aby ordynacja miała większy element proporcjonalności, ale przejście na AV uważają za krok we właściwym kierunku.
Ordynacja proporcjonalna obowiązuje w Wielkiej Brytanii w wyborach do regionalnych parlamentów i do Parlamentu Europejskiego, ale nie do Izby Gmin, dzięki czemu w ogólnokrajowym parlamencie dominują dwie największe partie: konserwatyści i laburzyści. W ocenie niektórych komentatorów ostatnie wybory z 5 maja oznaczają kres rządów monopartyjnych, a przyszłe rządy będą rządami koalicyjnymi z liberałami w roli języczka u wagi.
PP / PAP