Wyruszający z Grecji statek z pomocą humanitarną dla Palestyńczyków ostatecznie popłynie jednak nie do zablokowanej przez Izrael Strefy Gazy, jak pierwotnie planowano, lecz do egipskiego portu Arisz - poinformował w sobotę rzecznik greckiego MSZ. Wyprawę organizuje syn libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego - Saif al-Islam Kadafi.
Nie wiadomo na razie, jak pomoc z Egiptu ma być dostarczona do Strefy Gazy. "Wyruszają bardzo niedługo do Arisz. (...) Potwierdziliśmy ich port docelowy w rozmowach z libijskim ambasadorem i z agentem statku" - powiedział rzecznik MSZ Grigoris Delawekuras w rozmowie z agencją Associated Press.
Grecki wiceminister spraw zagranicznych Dimitris Drucas rozmawiał w piątek na temat planowanego rejsu z szefem dyplomacji Izraela Awigdorem Liebermanem - dodał rzecznik. Płynący pod flaga Mołdawii statek "Amalthea" ma wyruszyć z greckiego portu Lawrion z 2 tys. ton żywności i zaopatrzenia medycznego dla Strefy Gazy.
Rejs odbywa się w miesiąc po ataku izraelskich komandosów na konwój sześciu statków z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W szturmie, który został ostro potępiony przez wspólnotę międzynarodową, zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów: ośmiu Turków i Amerykanin tureckiego pochodzenia.
Nową wyprawę organizuje syn libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego - Saif al-Islam Kadafi. "Robimy, co możemy. Jeśli wszyscy się wycofują i mówią, że Izraelczycy nie pozwalają (na dostarczenie pomocy dla Strefy Gazy), nic się nie wydarzy, a mieszkańcy Gazy pomrą z głodu" - mówił kilka dni temu dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Fundacji Dobroczynnej i Rozwoju Kadafiego, Jusef Sawani.
W piątek spotkał się on z dziennikarzami na pokładzie statku "Amalthea". Na czas podróży jednostka została przemianowana na "Hope" (Nadzieja). Sawani sprecyzował, że na pokładzie znajdzie się 10 działaczy, w tym z Libii, Nigerii i Maroka oraz 12 członków załogi: Kubańczycy, Haitańczycy, Syryjczycy i Indusi. Wyrażał nadzieję, że "wszystko pójdzie gładko".
Izrael twierdzi, że utrzymanie blokady Strefy Gazy jest konieczne, by powstrzymać przewóz broni i sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany przez rządzących Gazą radykałów z Hamasu.
PAP, im
Grecki wiceminister spraw zagranicznych Dimitris Drucas rozmawiał w piątek na temat planowanego rejsu z szefem dyplomacji Izraela Awigdorem Liebermanem - dodał rzecznik. Płynący pod flaga Mołdawii statek "Amalthea" ma wyruszyć z greckiego portu Lawrion z 2 tys. ton żywności i zaopatrzenia medycznego dla Strefy Gazy.
Rejs odbywa się w miesiąc po ataku izraelskich komandosów na konwój sześciu statków z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy. W szturmie, który został ostro potępiony przez wspólnotę międzynarodową, zginęło dziewięciu propalestyńskich aktywistów: ośmiu Turków i Amerykanin tureckiego pochodzenia.
Nową wyprawę organizuje syn libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego - Saif al-Islam Kadafi. "Robimy, co możemy. Jeśli wszyscy się wycofują i mówią, że Izraelczycy nie pozwalają (na dostarczenie pomocy dla Strefy Gazy), nic się nie wydarzy, a mieszkańcy Gazy pomrą z głodu" - mówił kilka dni temu dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Fundacji Dobroczynnej i Rozwoju Kadafiego, Jusef Sawani.
W piątek spotkał się on z dziennikarzami na pokładzie statku "Amalthea". Na czas podróży jednostka została przemianowana na "Hope" (Nadzieja). Sawani sprecyzował, że na pokładzie znajdzie się 10 działaczy, w tym z Libii, Nigerii i Maroka oraz 12 członków załogi: Kubańczycy, Haitańczycy, Syryjczycy i Indusi. Wyrażał nadzieję, że "wszystko pójdzie gładko".
Izrael twierdzi, że utrzymanie blokady Strefy Gazy jest konieczne, by powstrzymać przewóz broni i sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany przez rządzących Gazą radykałów z Hamasu.
PAP, im