40 podejrzanych zatrzymała irańska policja po czwartkowym, podwójnym, samobójczym zamachu bombowym na szyicki meczet w Zahedanie na południowym wschodzie kraju - podała irańska agencja informacyjna Fars. Według niej wiceszef irańskiej policji generał Ahmad Reza Radan oświadczył, że zatrzymani "zamierzali po zamachach stworzyć zagrożenie w mieście". W dwóch eksplozjach, do których doszło w czwartek zginęło 27 osób, a ponad 300 zostało rannych.
Do zamachu przyznało się sunnickie ugrupowanie Jundallah, które poinformowało, że ataki były odwetem za wykonanie w czerwcu kary śmierci na liderze tej grupy Abdolmaleku Rigi. Przedstawiciele grupy napisali, że celem zamachu byli przed wszystkim członkowie Gwardii Rewolucyjnej. Wiceminister spraw wewnętrznych Iranu Ali Abdollahi przyznał, że przedstawiciele elitarnej Gwardii Rewolucyjnej byli wśród ofiar zamachu.
Rebelianci z Jundallah (Żołnierze Boga) działają w zamieszkanej głównie przez sunnickich Beludżów w graniczącej z Pakistanem prowincji Sistan-Beludżystan. Władze w większości szyickiego Iranu wiąże tę organizację z sunnickimi islamistami z Al-Kaidy i jednocześnie oskarża Pakistan, Wielką Brytanię i USA o jej wspieranie w celu zdestabilizowania kraju. Jundallah, która zarzuca irańskim władzom dyskryminowanie sunnitów, była obarczana winą za kilka aktów przemocy w ostatnich latach w Iranie.
PAP, arb