Strażnik i więzień zginęli, kiedy grupa 19 osadzonych w zakładzie karnym na zachodzie Afganistanu, używając przemyconych ładunków wybuchowych, wysadziła bramę i próbowała uciec. Według różnych źródeł udało się schwytać od 8 do 11 uciekinierów. Z kolei agencja Reutera podaje, że do ataku na więzienie w Farah przyznali się talibowie. Rebelianci najpierw zaatakowali cztery posterunki policji, a następnie wysadzili bramę więzienia, uwalniając 23 swoich towarzyszy.
Do eksplozji, która zniszczyła bramę więzienia w prowincji Farah, doszło o godz. 2 nad ranem czasu miejscowego. W strzelaninie, która rozpętała się później, zginął jeden więzień, trzech zostało rannych. Ciężko ranny został też jeden ze strażników, który następnie zmarł. - Talibowie odwrócili uwagę policji i w tym samym czasie wysadzili bramę więzienia w Farah co doprowadziło do ucieczki 23 więźniów - twierdzi zastępca gubernatora prowincji Jonus Rasuli.
Według niego czterech więźniów zostało schwytanych natychmiast, ponieważ zostali ranni podczas ucieczki. Następnie udało się zatrzymać siedmiu innych uciekinierów.
Według niego czterech więźniów zostało schwytanych natychmiast, ponieważ zostali ranni podczas ucieczki. Następnie udało się zatrzymać siedmiu innych uciekinierów.
W zakładzie przeznaczonym dla 86 więźniów przetrzymywano ich 347. Zastępca gubernatora prowincji Farah Jonus Rasuli przyznaje, że warunki w afgańskich więzieniach są złe, ale nie ma pieniędzy na budowę lepszych. W czerwcu 2008 roku afgańscy talibowie zaplanowali i przeprowadzili ucieczkę prawie 900 więźniów z zakładu w Kandaharze.
Zamachowiec samobójca zdetonował wówczas przed bramą więzienia wypełnioną materiałami wybuchowymi cysternę, a drugi zamachowiec wysadził dziurę w więziennym murze, torując drogę do wyjścia. Następnie więzienie zostało zaatakowane przez kilkudziesięciu bojowników na motocyklach.
PAP, arb